Rekordowo drogie słód i chmiel sprawiły, że browary musiały podnieść ceny piwa. Na razie podwyżka jest niewielka, ale piwowarzy nie kryją: na tym może się nie skończyć. Słód jest teraz o 50 - 60 procent droższy niż przed rokiem. - Jego ceny poszły w górę, ponieważ ubiegłoroczne zbiory jęczmienia były bardzo słabe i producenci musieli importować surowiec - mówi Marcin Siemion, prezes Danish Malting Group Polska, firmy produkującej słód w Sierpcu i Strzegomiu.
Zbiory jęczmienia browarnianego były gorsze nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech, Danii, Wielkiej Brytanii i Francji. W sumie na rynku europejskim zabrakło 300 - 500 tys. ton jęczmienia. Rynek odczuł także zamknięcie kilku słodowni w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Słowacji.
Na świecie brakuje chmielu
Dwukrotnie droższy niż przed rokiem jest także chmiel. W Polsce jego zbiory były w 2006 roku niższe niż rok wcześniej, natomiast na świecie o około 15 procent. - Aby zrekompensować braki na kontrolowanych przez siebie rynkach, polski chmiel wykupywały niemieckie firmy. To przyczyniło się do deficytu tego surowca w naszym kraju i jego wysokich cen - wyjaśnia Jan Stasiak, dyrektor do spraw relacji z dostawcami w Carlsberg Polska.
Przez ostatnie miesiące wielu producentów brało na siebie wzrost cen podstawowych składników piwa. - Browary starały się zmniejszać koszty operacyjne, jednak nie wiadomo, jak długo będzie można w taki sposób rekompensować tak znaczny wzrost cen surowców - mówi Jan Stasiak. Skutek? W górę muszą w końcu pójść także ceny gotowych produktów.
Zdaniem Andrzeja Olkowskiego, prezesa Stowarzyszenia Małych i Średnich Browarów Polskich, aby zrekompensować ostatni wzrost kosztów produkcji, browary powinny podnieść ceny piwa o co najmniej dziesięć groszy za półlitrową butelkę.
Najwięksi podnoszą ceny
Jako pierwsze podwyżkę o kilka groszy na butelce wprowadziły małe browary. Regionalnym firmom - które warzą nie więcej niż 200 tys. hl piwa rocznie - znacznie trudniej niż czołówce branży brać na siebie wzrost kosztów produkcji. Średnio o kilka groszy ceny podniósł już także Browar Belgia w Kielcach. Najbardziej do tej pory, o osiem groszy, podrożało produkowane przez tę firmę piwo Gingers. - Podwyżki nie wynikają z naszej złej woli. To konieczna walka o marże - mówi Aleksander Chmielewski, dyrektor generalny kieleckiego browaru.
Ceny swoich produktów podnieśli już również producenci z czołówki branży. Z naszych informacji wynika, że o kilka groszy w górę poszły produkty Carlsberg Polska. W ostatnich dniach na podwyżkę zdecydowała się także Kompania Piwowarska, lider polskiego rynku piwa, należąca do koncernu SABMiller. W firmie tej dowiedzieliśmy się, że na zmianę cennika w dużym stopniu wpłynęły rosnące ceny surowców, głównie słodu, a także opakowań.
Paweł Kwiatkowski, rzecznik Kompanii Piwowarskiej, podkreśla jednak, że wzrost cen ma również charakter korekty inflacyjnej. - Podwyżka wyniesie 2,3 procent i będzie niższa niż szacowany na 2,5 procent wzrost cen towarów w 2007 roku. Należy pamiętać również, że w ciągu ostatnich pięciu lat realna cena piwa spadła o prawie jedną piątą - podkreśla Paweł Kwiatkowski.
W ostatnich miesiącach ceny podnosiła także giełdowa grupa Żywiec, której właścicielem jest Heineken. - Nie podnosiliśmy cen przez ostatnich kilka lat. To ważniejszy dla nas argument niż wzrost cen surowców - wyjaśnia Eliza Panek, rzecznik grupy.
To nie koniec kłopotów
Na dotychczasowych podwyżkach raczej się nie skończy. - Browary wprowadzają je stopniowo ze względu na naciski dużych sieci handlowych - mówi Andrzej Olkowski. Jego zdaniem kolejnych ruchów cenowych można się spodziewać w połowie maja, zanim pełną parą ruszy sezon piwny w Polsce.
W najbliższych dniach po raz kolejny cenę zamierza podnieść regionalny browar Jagiełło. Jego właściciel Lucjan Jagiełło przyznaje, że podwyżka z początku marca o 3 grosze na butelce 0,33 litra i o 5 groszy na opakowaniu półlitrowym okazała się niewystarczająca. Kolejnych podwyżek nie wyklucza Browar Belgia. - Będziemy obserwować sytuację na rynku słodu i chmielu - podkreśla Aleksander Chmielewski. Większość producentów patrzy jednak na kolejny krok, który zrobi Kompania Piwowarska, do której należy prawie 40 procent polskiego rynku piwa. Na razie jednak lider nie chce wypowiadać się w tej sprawie.
Tymczasem wiele wskazuje, że kłopoty branży piwnej nie skończą się w tym sezonie. Marcin Siemion uważa, że jeżeli produkcja piwa będzie rosła w dotychczasowym tempie i po raz kolejny zbiory jęczmienia będą słabe, już pod koniec tego roku browary mogą odczuć brak słodu.
- Do tej pory producenci nie inwestowali w zwiększanie mocy produkcyjnych, ponieważ w ciągu ostatnich dwóch lat cena słodu była niska, co przekładało się na złą kondycję branży - mówi Marcin Siemion. Prezes Danish Malting Group Polska nie chce zdradzić, czy firma zainwestuje w swoje fabryki. Jednak nawet gdyby to zrobiła, rozbudowa zakładów potrwałaby co najmniej dwa lata.
Małe firmy mogą upaść
Dotychczasowe warunki pogodowe nie napawają optymizmem. Na południu Niemiec, które jest zagłębiem zbożowym, niespotykana o tej porze wysoka temperatura może zaszkodzić uprawom jęczmienia browarnianego. - Jeżeli w ciągu dwóch tygodni nie spadnie tam deszcz, to europejskim browarom grożą kolejne podwyżki cen surowców - mówi Jan Stasiak.
Z powodu suszy słabsze mogą być znowu zbiory chmielu. - Firmy, które nie mają długoterminowych kontraktów z dostawcami, pod koniec lata mogą nie mieć surowca - niepokoi się Andrzej Olkowski.
W szczególnie trudniej sytuacji znajdą się wówczas małe i średnie browary, którym coraz trudniej konkurować z czołówką branży. - Jeżeli będzie brakowało słodu lub chmielu, to dostawcy obsłużą raczej duże firmy, którym łatwiej walczyć o swoje interesy - uważa Andrzej Olkowski.
7529689
1