Jedno gospodarstwo może być odwiedzane nawet kilka razy. Kontrole na miejscu przekroczyły już półmetek. W terenie pracują zarówno tak zwani wykonawcy zewnętrzni jak i sprawdzający ich pracownicy Agencji Restrukturyzacji. Pytanie na jakie muszą znać odpowiedź inspektorzy jest zawsze takie samo. Czy to co zgłoszono we wniosku zgadza się z rzeczywistością.
To nie pierwsza kontrola jaka jest przeprowadzana w gospodarstwie Krzysztofa Gaworskiego z Michałowic. Rolnik nie obawia się wyników kontroli - jedyny kłopot z nią związany to strata czasu.
Krzysztof Gaworski, wieś Michałowice: biorę powierzchnię działek z ewidencji gruntów nie było kłopotów z granicami tak że sądzę, że wszystko jest w porządku.
Obecność na polu podczas pracy inspekcji nie jest jednak obowiązkowa.
Jacek Krysicki, ARiMR: często bywa tak, że o tym iż gospodarstwo było sprawdzane rolnicy dowiadują się po otrzymaniu protokołów.
Najczęściej popełniane błędy to nieodpowiednia powierzchnia zadeklarowana we wniosku.
Jacek Krysicki, ARiMR: do 3% nic się nie dzieje między 3 a 30 rozszerzamy kontrole na daną grupę upraw powyżej 30% na całe gospodarstwo.
W tym roku do kontroli na miejscu wytypowano ponad 100 tysięcy gospodarstw. Zaledwie 4 tysiące z nich sprawdzane jest jeszcze raz.
Leszek Szymański, ARiMR: jeżeli rolnik odmówi przeprowadzenia kontroli inspektorom terenowym, którzy posiadają uprawnienia do przeprowadzenia takiej kontroli, to musi się liczyć z tym, że nie otrzyma dotacji za 2008 rok.
O trzy procent każdy może się pomylić. Większe niezgodności oznaczają utratę części dopłat bezpośrednich.