Polski rząd może wycofać z unijnego trybunału swoją skargę w sprawie połowów dorsza. Zamiast walki z Brukselą rządowi eksperci proponują negocjacje i kompromis. Awantura o dorsza wybuchła, gdy na początku lipca Komisja Europejska wydała bezprecedensowy zakazu połowów dorsza przez polskich rybaków, do końca roku. Bruksela stwierdziła, że złowili oni więcej dorszy, niż wynosi cały tegoroczny limit.
Rybacy odpowiedzieli protestami i demonstracyjnym łamaniem unijnego zakazu. A polski rząd - pozwem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Ta wojna dorszowa może jednak zakończyć się polubownie. Jak dowiedziała się "Gazeta", Urząd Komitetu Integracji Europejskiej przygotował już dokumentację, która pozwoli nowemu rządowi wycofać skargę z ETS i zakończyć konflikt. Rządowi eksperci mają plan, jak skłonić Komisję, by i ona przestała nas straszyć procesem, a co najważniejsze - by umożliwiła polskim rybakom spokojne połowy w 2008 r. i kolejnych latach.
UKIE nigdy nie ukrywał, że jest niechętny sądowym kłótniom z Komisją. Przed kilkoma tygodniami ujawniliśmy, że jeszcze w lipcu i wrześniu nasz rząd odstawał informacje o małych szansach na wygraną przed ETS. Te ostrzeżenia zostały jednak zlekceważone, 3 października gabinet premiera Jarosława Kaczyńskiego pozwał Komisję do sądu.
- Istnieje duża szansa na kompromis, który pozwoliłby na obopólne wycofanie skarg z Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości - powiedział "Gazecie" Tomasz Nowakowski, minister ds. europejskich i szef UKIE. - Prowadzimy intensywne rozmowy z portugalską prezydencją oraz z Komisją. Mamy nadzieję, że te rozmowy zakończą się porozumieniem w sprawie połowów. Nastawienie naszych partnerów jest teraz dobre - dodaje Nowakowski.
Nastawienie zmieniło się po wyborach. - Nagle okazało się, że możemy rozmawiać. To tylko pokazuje, że wcześniejsze działania miały polityczną motywację - mówi jeden z naszych rozmówców w rządzie proszący o zachowanie anonimowości.
Dalszy scenariusz może być następujący: Polska wycofuje pozew i potwierdza, że będzie respektować polecenie Brukseli. Dodatkowo do Komisji zostają wysłane szczegółowe informacje o systemie kontroli połowów w Polsce.
W odpowiedzi Komisja mogłaby zakończyć toczące się przeciwko Polsce "postępowanie dyscyplinujące" grożące przegranym procesem i karami finansowymi. A uzgodnienie przez Polskę i Komisję sposobu kontroli w kolejnych lata dałoby rybakom spokój.
Póki co Bruksela ostrożnie reaguje na sygnały z Warszawy. - Nie komentujemy spekulacji. Procedury przeciwko Polsce zakończą się wtedy, kiedy Polska rozwiąże problem - mówi "Gazecie" Mireille Thom, rzeczniczka unijnego komisarza ds. rybołówstwa Joe Borga.
Oficjalnie Komisja nie czeka na żaden "gest" ze strony nowego rządu.
- Z tego, co słyszę, argumenty polskiej strony nie są bardzo mocne. Byłoby więc bardzo dobrze, żeby tej sprawy dłużej nie komplikować i ją wreszcie zamknąć - powiedział nam Hubert Szlaszewski, dyrektor w sekretariacie generalnym Komisji Europejskiej.
Czy nowy rząd skorzysta z furtki przygotowanej przez UKIE? Pewności nie ma. Prof. Zdzisław Chmielewski, pomorski europoseł PO, uważa, że samo wycofanie skargi niewiele zmieni. Bo główny problem tkwi w tym, że w sprawie dorszy zarówno Polska, jak i Komisja Europejska poruszają się we mgle. Obu stronom brakuje danych o populacji ryb w Bałtyku.
- Na Bałtyku muszą zostać przeprowadzone kompleksowe badania zasobów ryb, ze wsparciem finansowym Unii - mówi Chmielewski.
Kompromis z Brukselą może się jednak okazać niezbędny. Bo tak naprawdę wciąż nie wiadomo, ile będzie wynosił limit połowów dorsza w przyszłym roku.
Dwa tygodnie temu unijna rada zadecydowała, że w 2008 r. polscy rybacy dostaną prawie taki sam limit połowów, co w bieżącym roku: 10 tys. ton dorsza na Bałtyku wschodnim i 2,25 tys. ton na łowiskach Bałtyku zachodniego.
Okazuje się jednak, że te kwoty mogą być mniejsze. Bruksela nie zdecydowała jeszcze, czy będzie się domagać, żeby przyszłoroczny limit zmniejszyć o tę ilość ryb, którą polscy rybacy złowili w nadmiarze w 2007 roku. Teoretycznie Komisja mogłaby zażądać zredukowania obu limitów do zera, bo twierdzi, że w br. polscy rybacy przekroczyli swój limit aż trzykrotnie.
- Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta w pierwszych tygodniach 2008 r., gdy już będziemy mieli wszystkie dane. Decyzję o ograniczeniu limitu podejmuje co prawda Rada UE, ale na podstawie naszego wniosku - wyjaśnia Thom.
6458290
1