Przyszły prezydent powiedział w wywiadzie dla Reutera, że plebiscyt mógłby się odbyć w 2010 roku. Dodał, że referendum jest konieczne, ponieważ przyjęcie wspólnej waluty oznacza częściową rezygnację z suwerenności narodowej.
Rozmówcy PAP podkreślają, że Polska zobowiązała się do przyjęcia wspólnej waluty, wstępując 1 maja zeszłego roku do Unii Europejskiej. Zobowiązanie to zostało zapisane w traktacie akcesyjnym - kwestią otwartą jest nie czy, ale kiedy Polska wstąpi do strefy euro.
Komisja z zasady nie wypowiada się o organizacji referendów w danym kraju członkowskim – powiedziała PAP rzeczniczka komisarza ds gospodarczych i walutowych Amelia Torres. Jednak trzeba pamiętać, że Polska zorganizowała już jedno referendum, w sprawie ratyfikacji traktatu akcesyjnego, który przewiduje m.in. wejście do strefy euro.
Nieoficjalnie inni funkcjonariusze Komisji przyznają, że zapowiedź Kaczyńskiego wzbudziła zdziwienie, sugeruje bowiem podawanie w wątpliwość zapisów traktatu akcesyjnego.
Trzeba dotrzymywać swoich zobowiązań - podkreślił urzędnik proszący o zachowanie anonimowości. Jeśli się powiedziało A, to trzeba powiedzieć i B i Komisja naprawdę nie widzi powodu, by Polacy mieli jeszcze raz decydować w referendum o tym, na co się już zdecydowali.
Kolejny funkcjonariusz dał do zrozumienia, że zapowiedź Kaczyńskiego ma podłoże czysto polityczne. Z zeszłorocznego sondażu Gallupe'a wynika bowiem, że blisko połowa Polaków chce, by euro zastąpiło złotówkę jak najpóźniej, a 83 proc. boi się, że zmiana waluty będzie okazją do nadużyć.
Wstępując do UE Polska nie wywalczyła sobie tzw. formuły opt-out jak Wielka Brytania i Dania, które mogą, ale nie muszą przyjąć wspólnej waluty.
Ustępujący lewicowy rząd zapowiadał, że Polska wejdzie do strefy euro w roku 2009. Desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz w niedawnym wywiadzie dla "Parkietu" powiedział, że w ciągu najbliższych czterech lat Polska spełni kryteria z Maastricht, które określają warunki przyjęcia euro. Nie podał jednak daty przystąpienia do wspólnej waluty.