W budżecie UE na lata 2014-20 KE proponuje 376 mld euro na politykę spójności i wyznacza limit absorpcji funduszy na 2,5 proc. PKB kraju. KE chce, by fundusze strukturalne zabierać krajom łamiącym dyscyplinę finansów publicznych. Polska ma wątpliwości.
KE proponuje wstrzymywanie dostępu do funduszy strukturalnych (a w ostateczności nawet ich odbieranie) krajom łamiącym zasady ustalone w Pakcie Stabilności i Wzrostu. Ta sankcja ma dotyczyć wszelkich funduszy strukturalnych, w tym regionalnych, na rozwój terenów wiejskich czy rybołówstwa, a także funduszu społecznego, z których korzysta wszystkich 27 państw UE. W zdecydowanie większym jednak stopniu te biedne - bo to poziom zamożności liczony w PKB na mieszkańca jest i pozostanie w budżecie 2014-2020 głównym kryterium ubiegania się o unijne fundusze strukturalne.
Jak zapewnił wielokrotnie na konferencji prasowej w czwartek komisarz ds. regionalnych Johannes Hahn, ta nowa sankcja makroekonomiczna "będzie stosowana tylko w ostateczności". "Mam nadzieję, że będzie to narzędzie teoretycznym i nigdy nie zostanie wykorzystane w praktyce" - powiedział. Odpowiadając na zarzut, że bardziej zagrożone tą sankcją są biedne, nowe kraje (bo są głównymi beneficjentami funduszy), Hahn przypomniał, że w tzw. sześciopaku, czyli przyjętych właśnie nowych, wzmocnionych zasadach Paktu Stabilności i Wzrostu, wprowadzono bardziej automatyczne sankcje finansowe za łamanie zasad dyscypliny finansowej tylko dla 17 państw strefy euro.
Polska sceptycznie przyjęła jednak te propozycje KE. "To będzie ciężka bitwa" - zapowiedział w Brukseli Mikołaj Dowgielewicz. "Jeśli mówimy o sankcjach, to muszą one być tak sformułowane, by każdy kraj UE mógł im podlegać" - powiedział. Rzecznik prezydencji poinformował też, że polska prezydencja zapyta państwa członkowskie, czy zgadzają się na zaproponowany przez KE sposób powiązania "makrowarunkowości" z funduszami polityki spójności, rozwoju obszarów wiejskich i rybołówstwa.
Z propozycji KE wynika, że choć polityka spójności po 2013 roku ma w większym stopniu realizować nowe cele strategii Europa 2020 (jak ochrona klimatu czy innowacyjność, zielona oraz oparta na wiedzy gospodarka i podnoszenie konkurencyjności małych firm), to wciąż głównym kryterium, określającym możliwości sięgania przez kraje bądź regiony po środki z funduszy będzie poziom zamożności liczony w PKB na mieszkańca.
To dobra wiadomość dla polskich regionów, które wciąż kwalifikują się do tzw. celu konwergencji dla regionów o PKB mniejszym niż 75 proc. średniej unijnej. Dla tych regionów KE przewidziała 162,6 mld euro w budżecie 2014-20. Dla regionów bogatszych, które przekroczą próg (co w niedalekiej przyszłości będzie dotyczyć woj. mazowieckiego), mają być zapewnione specjalne środki przejściowe (38,9 mld euro). Dla najbogatszych regionów ze średnią powyżej 90 proc. KE proponuje 53 mld euro. Ponadto 68,7 mld euro ma być przeznaczone na Fundusz Spójności, z którego finansowane będą duże, mające charakter ponadregionalny inwestycje w krajach o PKB poniżej 90 proc. średniej unijnej. Tu też kwalifikuje się Polska.
W budżecie 2007-13 środki na politykę spójności wynoszą 350 mld euro
KE proponuje też limit absorpcji funduszy przez dany kraj na poziomie 2,5 proc. jego PKB. To, ile ostatecznie Polska dostanie funduszy, będzie więc też zależeć od tempa jej wzrostu w latach 2014-2020. Nieoficjalnie, opierając się na długoterminowych prognozach, KE szacuje, że w przypadku Polski może to być nawet ponad 80 mld euro. W obecnym budżecie 2007-13 ten limit wynosił 4 proc. PKB.
Nowością w propozycji KE jest tzw. zasada ex ante, czyli wprowadzenie warunków przedwstępnych, by kraj mógł ubiegać się o fundusze. Takim warunkiem ma być transpozycja unijnego prawa w dziedzinie, na którą przyznawane są fundusze. Np. by kraj mógł sięgnąć po środki na efektywność energetyczną, będzie musiał mieć wdrożoną dyrektywę opisującą kwestię ocieplania budynków. Inną nowością jest nagradzanie państw i regionów, które najlepiej realizują cele strategii Europa 2020 - będą one mogły ubiegać się o dodatkowe fundusze z 5-procentowej rezerwy z całej puli 376 mld euro.
KE proponuje zawieranie tzw. kontraktu między państwami członkowskimi a Komisją Europejską, w którym zapisane zostaną konkretne propozycje krajowych reform potrzebnych do zwiększenia wpływu inwestycji prowadzonych w ramach polityki spójności. Chodzi o to, by zwiększyć wykorzystanie i widoczność rezultatów.
Z tego narzędzia jak dotąd nigdy nie skorzystano, mimo że np. Grecja od lat łamie zasady dyscypliny budżetowej zapisane w Pakcie Stabilności i Wzrostu. Wręcz przeciwnie, pogrążonej w kryzysie zadłużenia i bliskiej bankructwa Grecji KE stara się teraz pomóc w absorpcji unijnych środków.
Inna ważna zmiana, która najpewniej będzie obowiązywała w nowym budżecie UE, to ograniczenie funduszy na innowacje, by były dostępne tylko dla małych i średnich przedsiębiorstw. Przeciwko funduszom dla dużych, bogatych firm protestuje Londyn.
W budżecie 2007-13 środki na politykę spójności wynoszą 350 mld euro, z czego dla Polski przewidziano najwięcej - 67 mld euro.
7295286
1