Komisja Europejska naciska na szybką reformę polskich finansów i daje do zrozumienia, że na żadne ulgowe traktowanie w kwestii obniżania deficytu publicznego nie możemy liczyć. Minister Jacek Rostowski zapowiada cięcia, ale na razie konkretów nie ujawnia.
Szef resortu finansów Jacek Rostowski starał się wczoraj przekonać unijnego komisarza ds. gospodarczo-walutowych Ollego Rena, by Polska dostała więcej czasu na zbicie deficytu finansów publicznych do 3 proc. W 2010 r. wyniósł on około 8 proc. Komisja Europejska domaga się, abyśmy osiągnęli wymagany w traktacie z Maastricht poziom 3 proc. w 2012 r., polski rząd zapowiadał osiągnięcie go rok później.
Ograniczanie wydatków
Olli Rehn nie pozostawił jednak wątpliwości, że na żadne ulgowe traktowanie Polska liczyć nie może.
– Rada Europejska zaleciła obniżenie długu publicznego do 3 proc. do 2012 r. Przy czym Komisja Europejska podkreśliła, że cel ten jest możliwy do zrealizowania – stwierdził Rehn podczas krótkiej wspólnej konferencji z Rostowskim.
Polski minister finansów na razie konkretów żadnych nie podał. Zapowiedział co prawda szybkie zrównoważenie finansów publicznych i osiągnięcie celu deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. drogą ograniczenia wydatków, ale nie wyjaśnił, w jakich sektorach dokona cięć. Olli Rehn przyznał, że konkretów spodziewa się w ciągu kilku dni lub tygodni.
– Nie ma żadnych przesłanek do jakiegokolwiek podwyższenia podatków czy parapodatków w Polsce – zapowiedział Rostowski.
Ale taki scenariusz wydaje się dziś mało prawdopodobny. Prof. Dariusz Filar, były członek Rady Polityki Pieniężnej, zauważa, że do zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych do poziomu poniżej 3 proc. PKB potrzebne jest znalezienie około 50 mld zł – po stronie wydatków i dochodów.
– Można to uzyskać między innymi przez podniesienie VAT o 2 pkt proc. oraz zmianę skali PIT i przywrócenie składki rentowej sprzed 2007 r. – podkreśla Filar.
Jego zdaniem rekonstrukcja finansów publicznych powinna prowadzić do tego, aby w okresie wzrostu gospodarczego można było uzyskiwać nadwyżki w budżecie, a nie deficyt.
Utrata popularności
Aby to jednak osiągnąć, niezbędne są poważne zmiany w systemie emerytalnym – w KRUS, emeryturach górniczych i mundurowych.
– Należałoby też ograniczyć łatwo dostępne zasiłki, np. chorobowe, znieść becikowe czy zmniejszyć zasiłki pogrzebowe. O tym, czy w 2012 r. deficyt finansów publicznych przekroczy 3 proc. PKB, dowiemy się w kwietniu 2013 r. – twierdzi Filar.
Takie działania oznaczałyby jednak utratę popularności w roku wyborczym. Tego obecna ekipa boi się jak ognia i stara się stosować metodę małych kroków. Ta – zdaniem prof. Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty Business Centre Club – okazała się kompletnie nieefektywna.
– Gdyby rząd chciał zmniejszyć deficyt do 3 proc. już w przyszłym roku, to wybory musiałyby się odbyć na wiosnę, aby można było stworzyć bardziej agresywny budżet państwa na 2012 r. Rząd wybiera raczej konfrontację z Komisją Europejską niż z polskim elektoratem – twierdzi Gomułka.
Jeśli tak się stanie i w przyszłym roku deficyt będzie wyższy niż 3 proc. PKB, Komisja Europejska wyda odpowiednie zalecenia dla działań rządu. Potem będzie oceniała ich realizację. Gdyby rząd nie wdrażał tych zaleceń, komisja mogłaby nas nawet ukarać ograniczeniem środków, które otrzymujemy z Unii Europejskiej.
Jak ograniczają deficyty w innych krajach
Na 27 państw Unii Europejskiej w 24 wdrożona jest procedura nadmiernego deficytu finansów publicznych. Działania zmierzające do obniżenia deficytu do 3 proc. produktu krajowego Brutto (PKB) podjęte zostały między innymi przez Grecję, Łotwę, Węgry i Wielką Brytanię. Nie unikniemy podobnych przedsięwzięć, jeśli będziemy chcieli spełnić oczekiwania Unii Europejskiej.
Na Węgrzech zamrożono płace i wprowadzono maksymalne stawki VAT.
Za modelowe uznano działania podjęte w Wielkiej Brytanii, gdzie w ubiegłym roku deficyt wynosił powyżej 10 proc. PKB. Przyjęty plan konsolidacji finansów publicznych na lata 2011 – 2015 zakłada wprowadzenie dodatkowych oszczędności – wcześniej przyjęto oszczędności w wysokości 40 mld funtów rocznie. W efekcie ministerstwa muszą obniżyć wydatki o 25 proc. do 2015 r. Podniesiono też stawki VAT do 20 proc. Wzrosły również stawki podatku Insurance Premium Tax do 6. i 20 proc.
Planuje się także zaoszczędzenie około 11 mld funtów dzięki wprowadzeniu w życie od kwietnia tego roku reformy opieki społecznej. Wprowadziła ona jednorodne świadczenie tzw. universal credit udzielane w zależności od wykazanej podstawy opodatkowania, która ma zmniejszyć ryzyko nadużyć oraz zwiększyć aktywność zawodową – wyjaśniają analitycy BRE Banku.
W Wielkiej Brytanii zamrożono też pensje w sektorze publicznym. W rezultacie aż 77 proc. oszczędności ma pochodzić z redukcji wydatków.
Wykonanie tego planu oszczędnościowego ma obniżyć deficyt budżetowy do 1,1 proc. PKB w roku fiskalnym 2015 – 2016 oraz zmienić trend długu publicznego na malejący.
Cięcia budżetowe wywołują już sprzeciw. Związki zawodowe zapowiedziały masowe protesty w całym kraju.