Ma powstać jedna państwowa inspekcja zajmująca się kontrolą i bezpieczeństwem żywności. W ministerstwie rolnictwa trwają prace nad ujednoliceniem struktury, na którą obecnie składa się, aż 5 oddzielnych inspekcji: Weterynaryjna, Sanitarna, Handlowa, Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Kiedy prace się zakończą, nie wiadomo.
Stworzenie jednej inspekcji to stary postulat przedsiębiorców, którzy od dawna narzekali na uciążliwości związane z kontrolami wielu różnych inspekcji. Zamieszanie było tym większe, że kompetencje tych instytucji czasami się nakładały.
Ale z powstaniem jednej inspekcji zajmującej się bezpieczeństwem żywności będzie mały problem. Zdaniem Inspekcji Weterynaryjnej powinno to się wiązać z większą ilością etatów dla weterynarzy. Niedobory pracowników są tak duże, że niedługo Komisja Europejska może z tego wyciągnąć konsekwencje.
W Polsce co roku powinno się wykonywać kontrole 10% stad bydła. Niestety brak pieniędzy powoduje, że weterynarze odwiedzają tylko 3% gospodarstw. To na pewno nie spodoba się Brukseli. Niestety weterynarze oraz inne służby dbające o bezpieczeństwo konsumentów nie mają co liczyć na pieniądze, które można przeznaczyć na zwiększenie zatrudnienia. Polityka rządu idzie w innym kierunku. Na przykład w tym roku dla Inspekcji Weterynaryjnej znajdą się większe pieniądze, ale tylko na walkę z chorobami zakaźnymi.
Sama Inspekcja Weterynaryjna już teraz potrzebuje 800 etatów. Ale w projekcie przyszłorocznego budżetu takich wydatków nie przewidziano.