Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Jak Urząd Gminy dba o młodego rolnika

17 marca 2009
6 lat temu kupiłam za gotówkę gospodarstwo we wsi Czukty w Gminie Kowale Oleckie i wprowadziłam się z całym dobytkiem do mojej posiadłości, po to by zająć się hodowlą koni, agroturystyką, by założyć piękny ogród i zająć się wyrobem zdrowej żywności. Poprzedni właściciel dojeżdżał do gospodarstwa śródpolną drogą gminną od północy.

Gdy jego sąsiad Tomasz Sawicki dowiedział się, że poprzedni właściciel mojego gospodarstwa wystawił gospodarstwo na sprzedaż – zachłannie zagrodził pas szerokości 50 metrów na odcinku długości niemal 500 metrów nie należącej do niego ziemi w tym pas drogi gminnej, po czym użytkował ten pas przez szereg kolejnych lat, a na samej drodze wykopał potężny jar, by nikt tamtędy nie mógł przejechać.

Wzdłuż tej zagrodzonej drogi gminnej biegła jednak wyjeżdżona druga droga polna, którą można było nadal dojechać do gospodarstwa jeszcze przez 2-3 lata dopóki nie kupił ziemi na której ona leżała nowy właściciel. Ta wyjeżdżona przez lata droga leżała na terenie innego gospodarstwa należącego do człowieka, któremu nie przeszkadzało to, że się tą drogą jeździ, tym bardziej, że była to droga zwyczajowo jeżdżona od lat przez miejscowych. Człowiek ten jednak sprzedał gospodarstwo Karolowi Wąsewiczowi. Nowy właściciel zabronił jeździć tą drogą i rozkopał ją, by nikt nie mógł nią przejechać.

Tak więc dojazd do mojego gospodarstwa od północy został odcięty. Pozostała więc droga gminna od południa mojego gospodarstwa. Była ona od samego początku w zdziczałym stanie – zarośnięta, wąska, gliniasta, wertepiasta. Na coroczne i liczne moje wnioski i podania została częściowo poprawiona, ale wyłącznie na odcinku od wsi Czukty do przedostatniego gospodarstwa należącego do męża obecnej sołtysowej Czukt.

Końcowy odcinek tej drogi wiodący do mego gospodarstwa tj. ok. 700 metrów pozostał nietknięty do dziś dnia, mimo, że już idzie 7 rok jak tu mieszkam i prowadzę gospodarstwo. Jest to jakościowo najgorszy odcinek drogi: na odcinku ok. 200 metrów droga biegnie wąskim, stromym, zakrzaczonym wąwozem o gliniastym podłożu i wertepiastej nawierzchni.

W tym właśnie wąwozie niejeden samochód osobowy uszkodził sobie miskę olejową, w tym właśnie wąwozie nie jeden samochód ugrzązł i nie mógł podjechać pod górę ślizgając się w lepkiej glinie, w tym wąwozie niejeden samochód porysował sobie lakier sterczącymi z dwu stron gałęziami.

Wąwóz wymaga wycięcia krzaków, poszerzenia drogi, umocnienia palisadą lub kamiennym murem jego wewnętrznych boków, wykonania rowu odwadniającego, wyżwirowania, wyrównania nawierzchni i wybrukowania. Bez tych niezbędnych prac nadal pozostanie nieprzejezdny przez większość roku, a zwłaszcza w deszczowe okresy.

Dalszy odcinek poza wąwozem nie wymaga już takich nakładów pracy. Wystarczy go wyżwirować, wyrównać i wykonać rów odwadniający, który zapobiegnie staniu wody na drodze.

Moje podania i prośby by poprawiono ten odcinek pozostają bez reakcji ze strony Urzędu Gminy. Nic tu nie jest robione od lat. Droga gminna przed moim gospodarstwem nadal jest nieprzejezdna przez większość roku uniemożliwiając tym samym normalne funkcjonowanie gospodarstwa. Są problemy z dowiezieniem siana, słomy, zboża, problemy ze sprzedażą byczków, jaj, mleka koziego, że nie wspomnę o zakupach czy materiałach budowlanych.

Moje gospodarstwo ponosi straty z powodu uchylania się Urzędu Gminy od wywiązywania się z jej ustawowego obowiązku dbania o stan dróg do niej należących, a ja sama mam utrudniony dostęp do świadczeń zdrowotnych takich jak pogotowie medyczne, a moje zwierzęta do świadczeń inseminacyjnych i weterynaryjnych.

W 2002 roku straciłam pięknego, rasowego psa – weterynarz nie dojechał do chorego zwierzęcia z braku dojazdu. W 2005r. straciłam możliwość pokrycia klaczy – samochód z przyczepką konną nie był w stanie wyjechać przez ten gliniasty wąwóz – klacz stała rok jałowa. W zeszłym tygodniu małżeństwo rolników z Nowinki nie było w stanie przejechać tą drogą by dostać się na moje gospodarstwo – straciłam okazję sprzedania byczków. Przyszli, obejrzeli byczki - spodobały się, dogadaliśmy się co do ceny – ale nie dojechali swoim busem z przyczepką konną i musieli zrezygnować. W tym tygodniu w tym błocie na drodze gminnej zakopał się kurier. Jakoś cudem udało mu się wyjechać. Ale wczoraj czyli w czwartek 12 marca 2009r. karetka pogotowia nie była w stanie dojechać do mojego gospodarstwa – musiałam sama słaniając się na nogach przejść o własnych siłach do karetki pogotowia kilometrowy odcinek drogi gminnej, bo na tej drodze przeszkoda w postaci potężnej, szeroko rozlanej kałuży uniemożliwiającej dojazd do mojego gospodarstwa. Woda na drodze stoi, bo nie ma rowu odwadniającego.

Tym razem doszłam o własnych siłach. A jeśli zachoruję poważniej niż wczoraj? A jeśli od szybkości udzielonej mi pomocy będzie zależało nie tylko zdrowie, ale i życie moje? Czy ten bezduszny Urząd Gminy chce mieć moje życie na sumieniu?

Nie wiem co gorsze – czy to, że Urząd Gminy ryzykuje moim życiem, czy to, że przez Urząd Gminy Kowale Oleckie w 2007 i 2008r. straciłam możliwość wykonania płyty obornikowej i sprowadzenia zbiornika na gnojówkę. Mimo moich próśb i podań o poprawienie stanu drogi, która absolutnie nie nadaje się do przejazdu dla ciężkiego sprzętu typu gruszka z betonem czy tir ze zbiornikiem na gnojówkę, Urząd Gminy nie zrobił nic, aby stan drogi poprawić, w wyniku czego poniosłam stratę w wysokości 20.000zł – tyle dopłat unijnych straciłam przez Urząd Gminy Kowale Oleckie. To nie jest koniec strat z tytułu dopłat unijnych. Brak tejże płyty i zbiornika na gnojówkę uniemożliwi mojemu gospodarstwu korzystanie z innych programów unijnych współfinansowanych przez Unię Europejską, które za warunek stawiają posiadanie takowej płyty i zbiornika. Moje gospodarstwo nadal nie będzie mogło zagospodarować się i stać się rentowne i zarobić na siebie i na mnie. Urząd Gminy poprzez zaniechanie swoich obowiązków wobec mnie jako podatnika podatku rolnego bezpośrednio wpłynął na zahamowanie zagospodarowania i rozwoju mojego gospodarstwa.

W ten sposób Urząd Gminy działa na szkodę mojego gospodarstwa.

Ponadto mimo moich próśb skierowanych do Urzędu Gminy, by powiadamiano mnie emailowo o wszelkich rolniczych, agroturystycznych czy innych szkoleniach, warsztatach i imprezach przydatnych dla takiego gospodarstwa jak moje – ani jedno zaproszenie czy informacja od Urzędu Gminy do mnie nie została wysłana.

Urząd Gminy doskonale jest zorientowany w mojej ciężkiej sytuacji materialnej i finansowej.

Doskonale wiedziano o tym, że hoduję kozy, ale nie przerabiam koziego mleka z uwagi na brak odpowiedniej wiedzy i mimo to, że w regionie od co najmniej 3 lat odbywały się warsztaty serowarskie – nikt mnie nigdy nie poinformował o możliwości zdobycia odpowiedniej wiedzy i praktyki.

W ten sposób Urząd Gminy Kowale Oleckie “dba” o młodego rolnika, w ten sposób Urząd Gminy “ułatwia” start i zagospodarowanie się młodemu rolnikowi. Urząd Gminy ani nie wywiązuje się ze swoich ustawowych obowiązków dotyczących remontów i konserwacji dróg, ani nie dzieli się informacjami, które mogłyby takiemu początkującemu rolnikowi pomóc lepiej się zorganizować, zagospodarować i zarobić na życie.

POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę