Polska powinna postawić na rozwój roślin genetycznie modyfikowanych – agitują ich zwolennicy. Przemawiają za tym przychylne prawodawstwo unijne oraz przede wszystkim korzyści ekonomiczne. Rząd do tych propozycji na razie podchodzi ostrożnie.
Na wprowadzeniu do upraw roślin modyfikowanych genetycznie skorzystałoby kilka sektorów. Biopaliw, paszowy i spożywczy.
Zdaniem ekspertów, rozwój upraw zbóż, rzepaku czy buraków cukrowych – ulepszonych genetycznie – to szansa na stopniowe zwiększanie udziału na przykład biododatków w rynku paliwowym, do czego zobowiązuje nas prawo unijne.
Rosnące zapotrzebowanie na takie surowce prowadzi do wzrostu konkurencyjności. To z kolei wymusza obniżanie kosztów produkcji. GMO doskonale spełnia te warunki przekonują zwolennicy ich wprowadzenia.
Robert Gabarkiewicz producent i dystrybutor GMO: Dla rolnika to może być pozbycie się określonego problemu jak szkodniki, ułatwienie prac w gospodarstwie, czy chwasty.
Przeciwnicy wprowadzenia do upraw roślin transgenicznych nad korzyści ekonomiczne stawiają ekologię. Ich zdaniem tak zmutowane rośliny mogą zagrażać nie tylko środowiskowi, ale i zdrowiu człowieka.
Innego zdania jest Unia Europejska, która opowiada się za swobodnym obrotem GMO. Nasz sprzeciw w tej sprawie oznacza sankcje.
Co na to rząd? Swój stanowczy sprzeciw zamienia teraz na gotowość do otwartych dyskusji.- Polska bardzo ostrożnie podchodzi do GMO i do wprowadzania go do polskich upraw. – mówi Marek Chrapek wiceminister rolnictwa
Takie stanowisko cieszy zwolenników GMO. Bo ich zdaniem brak stanowczego sprzeciwu rządu daje szanse na jego wprowadzenie i podniesienie konkurencyjności polskiego rolnictwa na rynku unijnym.