Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Globalne ocieplenie zabija ryby w Bałtyku

8 stycznia 2007

Nawet niewielki wzrost średniej temperatury wody zacznie zmniejszy liczebność ryb w chłodnych morzach - alarmują naukowcy niemieccy

Naukowcy z Instytutu Badań Polarnych i Morskich w Bremerhaven w najnowszym numerze czasopisma "Science" ostrzegają: morskie ryby płacą olbrzymią cenę za nieznaczne nawet ocieplenie klimatu. Z powodu specyficznej budowy układu krwionośnego ryby są według Niemców wyjątkowo wrażliwe na ocieplenie. Jeżeli nawet w podwyższonej temperaturze większość egzemplarzy jest w stanie przetrwać, i tak cała populacja może znajdować się na drodze ku zagładzie.

Hans Poertner i jego koledzy z Instytutu Badań Polarnych i Morskich śledzą liczebność populacji węgorzycy - ryby powszechnie występującej w Morzu Północnym, żyjącej też w zachodnim Bałtyku. Naukowcy na łamach "Science" piszą, że ta ryba jest czymś w rodzaju wskaźnika, który informuje o tym, co dzieje się w ekosystemach wymienionych akwenów. Na podstawie dokładnych pomiarów przeprowadzonych na Morzu Północnym badacze ustalili, że każdorazowy wzrost temperatury morza odbija się na liczebności populacji węgorzycy. Zawsze po lecie wyjątkowo gorącym ryb jest mało.

Najważniejsze, że temperatura wody w lecie wcale nie musi wzrosnąć do wartości, w której węgorzycy fizycznie trudno jest przeżyć (około 22 stopni C). Wystarczy, że w dzień przekroczy 17 stopni i węgorzyce zaczynają mieć kłopoty.

Wrażliwe zimnokrwiste serce
Ryby, jak twierdzą naukowcy niemieccy, są wyjątkowo podatne na wzrost temperatury otoczenia ze względu na swoją anatomię. Ssaki mają wokół serca gęstą siatkę naczyń wieńcowych, które zaopatrują mięsień sercowy w tlen. U ryb naczyń wieńcowych jest niewiele. Serce ryby czerpie tlen z krwi żylnej, która wraca do niego, kiedy obiegnie cały organizm - mięśnie, mózg i inne organy. Jeżeli krew, która wypływa z serca ryby do organizmu, nie będzie bardzo zasobna w tlen, powróci zupełnie już tlenu pozbawiona. Wtedy dla serca tlenu już nie starczy.

Wiadomo, że im cieplejsza woda, tym mniej może się w niej rozpuścić tlenu. I jeżeli nawet jest go wystarczająco dużo, żeby ryba fizycznie funkcjonowała, może go już nie starczyć, jeżeli serce musi podjąć jakiś nagły, wyjątkowo duży, wysiłek. Ataki wysiłek jest konieczny np., żeby uciec przed drapieżnikami lub podczas tarła.

Niemieccy naukowcy prognozują, że populacje ryb w chłodnych morzach będą się zmniejszać. Przewidują także, że ryby zaczną karłowacieć, bo wskutek wysokiej temperatury najbardziej cierpią największe egzemplarze, mały organizm potrzebuje mniej tlenu, by podjąć nagły, dramatyczny, często potrzebny do przeżycia wysiłek.

Opisane procesy nie są jedynymi zagrożeniami bałtyckich gatunków ryb. Niemiecki naukowiec Hans von Storach uważa, że globalne ocieplenie spowoduje, iż w rejonie Morza Bałtyckiego padać będzie więcej deszczów, co jeszcze bardziej obniży jego zasolenie. Na wielu bałtyckich gatunkach ryb, jak twierdzi von Storach, taka zmiana odbije się bardzo negatywnie, zacznie bowiem wymierać narybek. - Wygląda na to, że ryby będą obok ptaków tymi stworzeniami, które najszybciej i najmocniej odczują skutki globalnego ocieplenia się klimatu - komentuje Wojciech Stępniewski z międzynarodowej organizacji ekologicznej WW. -I sprawdzi się prognoza naukowców, z której wynika, że za pięćdziesiąt lat połowy gatunków obecnie zamieszkujących Ziemię już nie będzie. Jedynym sposobem, żeby temu przeciwdziałać, jest dramatyczne zmniejszenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery, co spowolni proces ocieplania się klimatu i da organizmom czas na adaptację do nowych warunków.

Najgorsze są zanieczyszczenia
Średnia temperatura letnia wody w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku była o 0,8 stopnia C niższa niż w następnej dekadzie. Niestety ocieplenie nie jest jedynym problemem Morza Bałtyckiego. - Zagrożenia, które wynikają z ocieplania klimatu, są mniej istotne od najgorszych plag, które gnębią Bałtyk: zanieczyszczeń i braku tlenu -mówi dr Teresa Radziejewska z Instytutu Nauk o Morzu Uniwersytetu Szczecińskiego.

Azot i fosfor, które z rzekami dostają się do Morza Bałtyckiego, powodują użyźnienie wody i wybujały wzrost glonów. Glony kwitną, woda mętnieje i światło nie dociera głębiej, więc roślinność tam się nie rozwija. Potem sinice umierają i opadają, na skutek czego przy dnie powstają tzw. strefy śmierci, zupełnie pozbawione tlenu. To powoduje, że ryby umierają.

Globalne ocieplenie jest też jedną z przyczyn narastania zanieczyszczeń. Co roku w okresie sztormów Bałtyk wymienia część swojej wody z Morzem Północnym i w ten sposób się oczyszcza.

Dziś ta wymiana stała się powolniejsza ze względu na zmiany w tak zwanej cyrkulacji północnoatlantyckiej (mniej jest burz na Morzu Północnym). Zmiany w tej cyrkulacji są prawdopodobnie efektem ocieplania się klimatu.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę