Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Embargo Rosji na polską żywność to poważny problem całej Europy

5 czerwca 2006

Jeśli rosyjskie władze wprowadzą dalsze ograniczenia w imporcie polskiej żywności, będziemy musieli się zastanowić, czy nadal obowiązują umowy o handlu żywnością zawarte między całą Unią Europejską a Rosją.

Rz: Równocześnie z przystąpieniem do Unii Europejskiej Polska przekazała całość kompetencji związanych z handlem zagranicznym Brukseli. Chyba nie było to dla naszego kraju zbyt korzystne: od siedmiu miesięcy Rosja utrzymuje embargo na import polskiej żywności, a Bruksela nie reaguje. Może Komisja Europejska wyżej stawia interesy Niemiec, Francji oraz innych państw o największym dochodzie narodowym niż Polski? A może Bruksela obawia się zemsty Rosji, choćby przez wstrzymanie dostaw energii?

PETER MANDELSON: Wyciąga pan zbyt daleko idące wnioski. Ale rzeczywiście, sprawa staje się poważna i zaczyna dotyczyć nie tylko Polski, ale całej Europy. Jeśli rosyjskie władze wprowadzą dalsze ograniczenia w imporcie polskiej żywności, będziemy musieli się zastanowić, czy nadal obowiązują umowy o handlu żywnością zawarte między całą Unią Europejską a Rosją. Śledziłem ten konflikt od początku bardzo uważnie. Wspierałem polskie władze, gdy prowadziły dwustronne rozmowy z Rosjanami. I myślę, że Polacy to doceniali. Teraz jednak ta formuła się wyczerpała. Konieczne jest spotkanie trójstronne z udziałem Polski, Rosji, ale też Komisji Europejskiej. Jestem pewien, że będzie to bardzo skuteczny sposób na rozwiązanie tego sporu. Pokażemy Rosjanom, że embargo stało się problemem już nie tylko Polski, lecz całej Unii.

Kiedy mogłoby dojść do takiego spotkania? I kiedy polski eksport do Rosji może być wznowiony?

Nie mogę tego precyzyjnie przewidzieć. Komisja Europejska złożyła już formalną propozycję polskim i rosyjskim władzom wspólnego podjęcia negocjacji. W zeszłym tygodniu nasi eksperci rozmawiali w tej sprawie z rosyjskimi służbami sanitarnymi i weterynaryjnymi. Osobiście podniosłem tę kwestię w czasie szczytu Rosja - UE parę dni wcześniej. W tym tygodniu otrzymaliśmy list odRosjan. Piszą, że chcą mieć pewność, iż polscy eksporterzy będą przestrzegać obowiązujących w Rosji wymogów. My jednak musimy być pewni, że to, o co występują Rosjanie, jest rozsądne i możliwe do zrealizowania. Będziemy z nimi o tym rozmawiać z udziałem polskich władz.

O co dokładnie występują?

Dla dobra negocjacji lepiej, aby na razie pozostało to tajemnicą. Ale powtarzam: to muszą być żądania proporcjonalne do powstałego problemu. Nie pozwolimy, aby ten spór trwał wiecznie, musi być szybko rozwiązany. Rosyjskie władze przyjęły to do wiadomości. Wiedzą, że musimy działać odpowiedzialnie, ale szybko.

Jeśli okaże się to konieczne, Unia ucieknie się do retorsji?

Na razie nie chcę tego brać pod uwagę. Pracuję z myślą o sukcesie.

Niektórzy sugerują, że Rosjanie traktują embargo jak kartę przetargową w staraniach o przystąpienie do Światowej Organizacji Handlu.

Rosja musi zrozumieć, że umiarkowane żądania są do zaakceptowania. Ale kiedy wymagania idą dalej, może mieć to negatywny wpływ na przebieg wspomnianych przez pana negocjacji handlowych. Rosji powinno najbardziej zależeć, aby klimat naszych stosunków pozostał dobry.

Wicepremier Andrzej Lepper zagroził, że jeśli Bruksela nie pomożew zniesieniu embarga, na polskiej granicy wschodniej wprowadzi uciążliwe kontrole sanitarne, które wstrzymają eksport żywności z krajów Unii do Rosji. Przestraszyła pana ta groźba?

Zanim przyjechałem do Polski, w ogóle nie słyszałem o deklaracjach pana Leppera. A i teraz nie wiem dokładnie, na czym polega jego propozycja. Jeśli formalnie przedstawi ją Komisji Europejskiej, na pewno ją rozważymy. Ale sądzę, że mamy już i tak za dużo restrykcji. Nowych nam nie potrzeba. Aby ułatwić rozwiązanie tego konfliktu, Polska powinna przede wszystkim udowodnić, że jest w stanie spełnić warunki Rosji. Wtedy Rosjanom będzie znacznie trudniej utrzymać obecne stanowisko.

Wielu ekspertów zarzuca panu zbytnią obronę unijnego protekcjonizmu rolnego w negocjacjach dotyczących liberalizacji światowego handlu. Jednak Polsce, obok Francji, najbardziej zależy na utrzymaniu pomocy dla rolników. Czuje się pan zakładnikiem polskiego rządu?

Wcale nie. Europa nie jest w tych rokowaniach traktowana jak bank, który finansuje każde porozumienie. Wszyscy muszą pójść na ustępstwa - Stany Zjednoczone, ograniczając subwencje rolne, kraje rozwijające się, otwierając swoje rynki dla naszych produktów przemysłowych. My zaczęliśmy już reformować nasz system subwencji dla producentów żywności. Teraz kolej na innych.

Jest pan znany z liberalnych poglądów, przychylności dla nowych krajów członkowskich. Jednak takiego wrażenia nie robi Komisja. Czuje się pan w tym gronie izolowany?

Jestem przychylny nowym państwom. Myślę, że cała Komisja jest liberalna. My jednak przedstawiamy tylko propozycje, a ostateczne decyzje podejmują kraje członkowskie. To wśród nich brakuje czasem silnych przywódców, a górę biorą obawy przed otwarciem rynku. Mimo wszystko, jeśli pomyślimy choćby o zniesieniu przeszkód na rynku usług, uzgodniony kompromis jest ogromnym postępem z punktu widzenia Polski. A już na pewno nie działaniem, wymierzonym w interesy nowych państw członkowskich.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę