Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Dziwny jest ten świat...

3 grudnia 2015
18 marca 2013 r. w siedzibie Małopolskiej Izby Rolniczej  odbyło się spotkanie poświęcone podsumowaniu kilkumiesięcznych konsultacji w zakresie sprzedaży bezpośredniej płodów rolnych w ramach programu Produkt Lokalny Małopolska. W spotkaniu udział wzięło m.in. kilku posłów z małopolski oraz wiceminister rolnictwa.
Udział tak ważnych osób wydawałoby się, że da szansę na osiągnięcie znaczących efektów. Niestety po spotkaniu panowała atmosfera niedosytu i byliśmy generalnie zawiedzeni opiniami przedstawicieli parlamentu i ministerstwa. Dziwnym wydaje się dla nas to, że w sytuacji kiedy 14% ludzi nie ma pracy w Polsce, co wg. mnie nie jest prawdę gdyż nie liczymy ukrytego bezrobocia na wsi i ok. 2 mln rodaków którzy wyjechali za granicę, nikt nie chce zrozumieć naszych argumentów w jaki sposób można chociaż częściowo ten problem rozwiązać dając możliwość uzyskania dodatkowych dochodów ludziom mieszkającym na wsi.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że politycy często w kampaniach wyborczych używają argumentów, że możliwości dywersyfikacji dochodów ludności wiejskiej tkwią w ich gospodarstwach a wiec jak  z nich nie skorzystać. Okazuje się jednak, że w państwie o wolności gospodarczej ulokowanej w rankingach na listach światowych niemalże na samym końcu nie można uzyskać prostych rozwiązań. Istniejące obecnie przepisy nie pozwalają wprowadzić nam do obrotu wstępnie przygotowanych warzyw i owoców (krojonych, obieranych), nie możemy produkować i sprzedawać konfitur, dżemów, sałatek warzywnych , sera białego a nawet tradycyjnie wypiekanego chleba nie mówiąc już o mięsie i jego przetworach. Przepisy „MOL” są zbyt skomplikowane aby małe gospodarstwa realizujące jakiekolwiek przetwórstwo mogły je wdrożyć. Pokazaliśmy na spotkaniu oraz w raporcie końcowym wiele rozwiązań funkcjonujących w krajach UE, który stosują z powodzeniem odstępstwa od dyrektyw UE pozwalające robić to co nam Polskie prawo zabrania (Węgry -produkcja konfitur 150 kg tygodniowa, ubój 12 szt. trzody chlewnej, produkcja serów twarogowych z niepasteryzowanego mleka we Francji)
W sytuacji kiedy słyszymy o fałszowaniu żywności przez przemysł spożywczy wykorzystujący nagminnie tony chemii do jej „ulepszania” (spożywamy w produktach 3 kg ulepszaczy rocznie, które powinny stać na półkach z chemią gospodarczą), produkcja w chłopskim gospodarstwie jest nieposzlakowana, chłop nie da do swoich produktów soli przemysłowej, nie podmieni wołowiny konina. To co przemysł spożywczy robi od 1992 r. kiedy zlikwidowano normy zakładowe i państwowe w produkcji żywności a przede wszystkim po wejściu Polski do UE sytuacja na rynku żywności przyprawia o ból głowy. Tym bardziej może dziwić, że na przetwórstwo w mini skali w gospodarstwie rolnym się nie pozwala. A przecież to jest takie proste w USA we Francji etykieta na produkcie wyprodukowanym w gospodarstwie chłopskim jest umową między producentem a konsumentem, i to wystarcza. U nas niestety jest to zbyt trudne.
Dziwny jest ten świat, że w mieście cudów jakim jest Warszawa nie chcą tego zrozumieć.

POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę