W ciągu trzech lat musimy stworzyć system zbiórki i utylizacji zużytych telewizorów, aparatów telefonicznych, tosterów, pralek i lodówek. Pieniądze na ten cel wyłożą producenci sprzętu elektronicznego i AGD. Sukces całego przedsięwzięcia zależy jednak od samych użytkowników, bo to oni będą segregować śmieci i odstawiać do wyznaczonych punktów zbiórki.
Rocznie na śmietniska w całym kraju trafia ok. 90 tys. ton popsutego, zużytego sprzętu elektronicznego i gospodarstwa domowego (szacunki nie uwzględniają tzw. dużego AGD, czyli pralek i lodówek). Niepotrzebne telewizory, radia czy komputery w najlepszym razie lądują na wysypiskach, chociaż równie często porzucone przez właścicieli zaśmiecają lasy i strumyki. Jak dotąd w kraju nie powstał ani system segregacji, ani też utylizacji tych odpadów. Na jego stworzenie mamy czas do 2006 r.
- W ciągu trzech lat musimy wdrożyć unijną dyrektywę ze stycznia tego roku dotyczącą utylizacji zużytego sprzętu elektronicznego i AGD. Przewiduje ona, że w 2006 r. Polska będzie utylizować 160 tys. ton tego typu odpadów - mówi Ireneusz Baic, dyrektor Centrum Gospodarki Odpadami w Katowicach, oddział zamiejscowy Instytutu Mechanizacji Budownictwa i Górnictwa Skalnego w Warszawie.
Podległa mu instytucja przygotowuje właśnie projekt systemu recyklingu "śmieci elektronicznych". Zakłada on stworzenie trzech uzupełniających się centrów zbiórki popsutego sprzętu: w sieciach handlowych, punktach serwisowych, oraz przy urzędach gmin.
- Kosztami zbiórki, segregacji, transportu i recyklingu dyrektywa obciąża producentów. Każdy zapłaci za utylizację sprzętu swojej marki. Dotyczy to jednak tylko śmieci nowych, czyli powstałych po sierpniu 2005 r. Natomiast na pozbycie się tzw. odpadów historycznych złożą się wszystkie firmy, proporcjonalnie do swoich udziałów w rynku - wyjaśnia dyrektor Baic.
- Odnosząc się do doświadczeń innych krajów, gdzie podobne systemy już działają, Szwecji, Holandii czy Belgii, można stwierdzić, że koszty, jakie będą musieli ponieść producenci, są stosunkowo niewielkie. Z wyliczeń holenderskiej organizacji zajmującej się recyklingiem zużytego sprzętu wynika, że utylizacja 10 tys. ton odpadów kosztuje 5 mln euro - mówi Jarosław Tworóg, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji.
Jeśli co do tego, czy uda się znaleźć pieniądze na organizację całego systemu, nie ma większych obaw, gdyż producenci zgadzają się zapłacić za utylizację swoich produktów, to istnieją uzasadnione wątpliwości, czy użytkownicy sprzętu elektronicznego będą chcieli segregować i odstawiać popsute telewizory i komputery do punktów zbiórki odpadów.
- Niestety, w Polsce nigdy nie było i wciąż nie ma nawyku segregowania śmieci. Być może przygotowywane akty wykonawcze do unijnej dyrektywy zmienią nasze przyzwyczajenia, chociaż przyznaję, że jestem w tym względzie pesymistą - mówi Jarosław Tworóg.