Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Czy rolnik może być rozważny i romantyczny

8 stycznia 2007

Zbigniew Komorowski odkupił udziały w Bakomie od spożywczego giganta Danone. Francuzi do niedawna marzyli, że przejmą kontrolę nad polską firmą. Nie udało się, bo polski przedsiębiorca okazał się silniejszy

Niewątpliwie jest jednym z największych inwestorów w branży rolnej. Zaczynał od małego gospodarstwa, by dorobić się imperium wartego 450 mln zł. Jego firmy działają w branży mleczarskiej, zbożowej, a już wkrótce także w biopaliwowej.

Za sukcesem Zbigniewa Komorowskiego stoi jego upór i konsekwentne wdrażanie raz obranej strategii. Prawdopodobnie kariera w branży rolno-spożywczej nie potoczyłaby się tak łatwo, gdyby nie kontakty polityczne, które już w latach 80. umożliwiły mu nawiązanie ważnych znajomości biznesowych. Głodny sukcesu Komorowski próbował łączyć biznes z polityką. Już od ponad 30 lat związany jest z Polskim Stronnictwem Ludowym. Z ramienia tej partii był dwukrotnie senatorem i posłem. Wielokrotnie z mównicy sejmowej musiał przekonywać, że racja rachunku ekonomicznego nie wyklucza dbałości o rację stanu.

Rozgrywka z Danone
O uporze i ambicji Zbigniewa Komorowskiego przekonał się właśnie koncern Danone. W tym tygodniu właściciel Bakomy poinformował, że odkupił od Francuzów ponad 50 procent udziałów i przejął kontrolę nad Bakomą, którą stworzył kilkanaście lat temu żoną Barbarą. Od jej imienia i nazwiska pochodzi nazwa spółki. - To była firma budowana na jego osobowości, widać, że jest w pewien sentymentalny sposób związany z tym przedsiębiorstwem i dlatego zapewne nie oddał kontroli Danonowi - uważa były członek rady nadzorczej Bakomy.

Nieoficjalnie mówi się jednak, że Danone, największa na świecie firma mleczarska (ponad 10 mld euro obrotów po trzech kwartałach 2006 roku), nie zrezygnowałaby z takiego kąska, jakim jest Bakoma, gdyby udało się jej uzyskać większe wpływy w firmie. Francuzi chcieli przejąć Bakomę, aby zwiększyć swoje udziały w rynku i wyeliminować konkurenta. Tymczasem polska firma urosła w siłę i szykuje się do jeszcze ostrzejszej niż do tej pory gry z francuskim konkurentem.

Trudności od początku
Początki przedsiębiorstwa - dziś jednego z największych w Polsce producentów jogurtów - były trudne. Kilka lat temu Komorowski przyznał "Rzeczpospolitej", że był laikiem w zakresie budowy instalacji do produkcji żywności, wynajął więc do tego duńską firmę. Ta jednak wstawiła stare maszyny zamiast nowych i naraziła go na straty sięgające miliona złotych.

Niekorzystne zapisy znalazły się również w umowie z firmą Onken, która miała pełnić funkcje doradcze i nadzorcze przy dokończeniu budowy i rozruchu fabryki jogurtów w Elżbietowie. Komorowski szybko zorientował się, że Onken sprzedał mu licencję na coś, co jest powszechnie znane. Jednocześnie zapewnił sobie jednak, że jego znak towarowy będzie umieszczony na każdym opakowaniu jogurtu opuszczającym taśmy produkcyjne Bakomy. Firma Komorowskiego zobowiązała się także, że będzie kupować od Onkena szczepy bakterii do produkcji jogurtu po wyznaczonych cenach, znacznie wyższych niż u innych ich producentów.

Jednak Komorowski nie dał za wygraną i sam prowadził procesy z Onkenem. - Komorowski to zdecydowany biznesmen - chwali Edmund Borawski, kolega z PSL i konkurent (jest prezesem Mlekpolu, jednej z największych w Polsce spółdzielni mleczarskich).

Sądy krajowe i zagraniczne odrzuciły zarzuty Onkena. Jednak pojawiły się wówczas głosy, że procesy zaszkodziły wizerunkowi firmy i jej właściciela. Z drugiej strony, gdyby nie upór Komorowskiego, nie powstałaby marka wyrobów mlecznych, jedna z najsilniejszych w Polsce.

Zaczęło się od cebuli
Kiedy w 1961 roku Zbigniew Komorowski odbierał dyplom magistra na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, nic nie wskazywało, że zostanie jednym z najbogatszychPolaków. O tym, żeby dorobić do pensji inżyniera, zdecydował w 1973 roku. Razem z żoną Barbarą, absolwentką Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, postawił na uprawę cebuli na wydzierżawionym polu, którą suszył i marynował. To od cebuli zaczęło się budowanie rodzinnego imperium.

Jeszcze w 2001 roku gospodarstwo Komorowskich liczyło niecałe 40 ha, teraz jest kilkakrotnie większe i nastawione na hodowlę bydła. Już niedługo, bo w przyszłym roku, biznesmen będzie karmił zwierzęta paszą własnej produkcji - produktem ubocznym z wytwórni biopaliw. To kolejna branża, o którą Komorowski chce powiększyć swoje imperium. - Można go podziwiać za to, że w tych trudnych czasach inwestuje 300 mln zł w zakład produkcji bioetanolu w Goślinowicach. Jest to w tej chwili największa i najbardziej zaawansowana inwestycja w tym segmencie biopaliw - podkreśla były minister rolnictwa w rządzie Leszka Millera Jerzy Pilarczyk, obecnie prezes JJP Agrokontrakt - firmy świadczącej usługi dla spółek Zbigniewa Komorowskiego.

Gigantyczna inwestycja w Goślinowicach długo nie mogła ruszyć z powodu braku pieniędzy. Ostatecznie firma Komorowskiego Biopaliwa podpisała umowę ze szwedzkim funduszem inwestycyjnym Sekab i po wielu miesiącach negocjacji udało jej się zapewnić kredytowanie w bankach. Produkcja 110 tys. ton bioetanolu ma ruszyć od połowy przyszłego roku i być skierowana głównie na rynek skandynawski. Jednocześnie inna spółka z grupy Komagra w połowie tego roku otworzy na Opolszczyźnie tłocznię oleju rzepakowego przeznaczonego do produkcji biodiesla.

Pan na młynach
Jerzy Pilarczyk zna Zbigniewa Komorowskiego od wielu lat. Gdy pracował w Ministerstwie Rolnictwa, w 2000 roku poseł PSL przejmował Polskie Zakłady Zbożowe w Brzegu - największy podmiot skupujący zboże na Opolszczyźnie.

- Tuż przed żniwami okazało się, że zakłady są zadłużone po uszy i banki odmówiły kredytowania najbliższej kampanii skupowej. To był ogromny problem wojewody opolskiego, który nadzorował Brzeg. Komorowski pojawił się z propozycją finansową, która dała możliwość przeprowadzenia skupu. Decyzja sprzedania mu młynów była wtedy powszechnie akceptowana przez polityków i rolników - wspomina.

Wcześniej, w 1997 roku, Zbigniew Komorowski kupił Zakład Przemysłu Zbożowego w Szymanowie. Mając kilka procent udziałów w rynku, nie mógł odgrywać dużej roli w branży zbożowej. Dlatego konsekwentnie przejmował kolejne chylące się ku upadkowi państwowe zakłady zbożowe i młyny: w Białołęce, Płońsku, Bydgoszczy. Trzy lata temu w marcu zostały one połączone w spółkę akcyjną Polskie Młyny. Kupił także udziały w Warszawskiej Giełdzie Towarowej, jednak nie stała się ona nigdy znaczącym pośrednikiem w handlu zbożem, o co zabiegał.

Ciepłych słów nie szczędzą dziś Komorowskiemu działacze PSL. Partyjny kolega, obecny poseł ludowców Franciszek Stefaniuk zwraca uwagę, że biznesmen pobierał jedynie dietę i nie korzystał z dodatkowych uposażeń. - Interesowały go kwestie gospodarcze. Jako przedstawiciel biznesu miał dobre rozeznanie w tych sprawach - podkreśla Stefaniuk. Dodaje także, że Komorowski twardo bronił swojego zdania.

Były poseł PSL Eugeniusz Kłopotek pamięta Komorowskiego z posiedzeń Klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Jest ugodowym człowiekiem, jego wypowiedzi były zawsze bardzo wyważone - chwali. Jednak kilka lat temu to właśnie Kłopotek wnioskował, aby wyrzucić Komorowskiego zpartii. Nie tylko jemu nie podobało się, że potentat rynku żywnościowego łączy politykę z biznesem.

Polityczne potyczki
Komorowski do dziś toczy wojnę z Samoobroną, która oskarżyła go w 2002 roku o to, że sprowadził z Niemiec zboże złej jakości. Afera zakończyła się dwoma prawomocnymi wyrokami, w których sąd nakazał Andrzejowi Lepperowi i Stanisławowi Łyżwińskiemu przeproszenie Komorowskiego i przekazanie ponad 100 tys. złotych na cele społeczne. Do tej pory toczą się sprawy karne wobec czterech posłów Samoobrony, którzy w 2002 roku na bocznicy kolejowej w Warszawie wysypali pszenicę sprowadzoną przez Polskie Młyny.

Konflikt pomiędzy Samoobroną a Komorowskim wybuchł na nowo pod koniec ubiegłego roku. Andrzej Lepper wymienił go wśród biznesmenów i polityków odpowiedzialnych za przygotowanie zamachu stanu. Zdaniem szefa Samoobrony Zbigniew Komorowski "był z Edwardem Mazurem zamieszany w aferę firmy Bakoma". Komorowski powiedział wówczas "Rz", że zarzuty Leppera są śmieszne. Nie wyklucza jednak, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie.


POWIĄZANE

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...

Świadczenie 500 plus, a od początku 2024 roku podwyższone do 800 plus, wypłacane...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę