Koncerny cukrowe ugięły się pod naciskiem Brukseli i poważnie zastanawiają się nad ograniczeniem produkcji. Wywalczony podczas negocjacji z Komisją Europejską narodowy limit produkcji cukru będzie zmniejszona nawet o kilkanaście procent.
To zachęty na pograniczu szantażu – mówią o ostatnich propozycjach Komisji Europejskiej przedstawiciele działających w Polsce koncernów cukrowych. Bruksela zastanawia się nad drugim już w tym sezonie ograniczeniem produkcji w całej Unii o 13,5%. Ale to tylko tzw. wycofanie, czyli ograniczenie produkcji na jeden sezon. Tymczasem gotowe są już nowe bardziej atrakcyjne zasady trwałej rezygnacji z kwot produkcyjnych. Wtedy koncerny nie będą miały wyjścia.
- Te ostatnie propozycje KE, jeśli zostaną zatwierdzone na jesienie mogą doprowadzić do takej sytuacji, że producenci w Polsce oddadzą kwotę do Funduszu – mówi Krzysztof Kowa – prezes KSC.
Fundusz Restrukturyzacyjny wypłaca pieniądze tym koncernom, które dobrowolnie zrzekną się limitu. Bruksela chce w podobne prawo wyposażyć rolników. Koncerny mogą zablokować inicjatywę plantatorów, ale tylko oddając Brukseli taką samą kwotę, którą chcieli sprzedać rolnicy. Inaczej mogą stracić wpływ, w których cukrowniach limity będą ograniczane. Firmy zostały w ten sposób postawione pod ścianą. Ale tego można było się spodziewać – mówią eksperci.
- Od samego początku wprowadzania reformy rynku cukru w Europie było jasne, że KE zrobi wszystko, żeby zmniejszyć produkcję cukru w Polsce o około 6 milionów ton. – uważa prof. Sławomir Podlaski – SGGW.
Co na to rząd? Resort rolnictwa niewiele może w tej sprawie zrobić.
Andrzej Lepper wicepremier i minister rolnictwa – My robimy wszystko, aby cukrownie mogły przejść na produkcję biopaliw.
Problem w tym, że Andrzej Lepper o „płynnym przejściu” na produkcję biopaliw mówi od roku, ale nic z tego nie wynika. Żadna cukrownia Krajowej Spółki Cukrowej nie produkuje jeszcze biopaliw.