Polski rząd odwołuje przetarg na prywatyzację Huty Częstochowa - twierdzi premier Ukrainy po spotkaniu z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Resort skarbu jest zdziwiony
Trwająca już rok prywatyzacja Huty Częstochowa doprowadziła do ostrych napięć między Polską a Ukrainą. Ukraiński Związek Przemysłowy "Donbas" (ZPD) jest przekonany, że oferował więcej niż jego konkurent - międzynarodowa grupa LNM - który otrzymał wyłączność na negocjacje w sprawie zakupu huty. Ukraińcy zarzucili polskiemu rządowi stosowanie nieprzejrzystych procedur i zagrozili oddaniem sprawy do sądu.
Sprawa na nowo odżyła wczoraj w trakcie wizyty Aleksandra Kwaśniewskiego, który pojechał do Kijowa zainaugurować rok Polski na Ukrainie. Władze ukraińskie triumfalnie ogłosiły przełom w procesie prywatyzacji huty.
Radość na Ukrainie
Premier Ukrainy Wiktor Janukowycz po porannym spotkaniu z prezydentem Polski wyszedł do dziennikarzy rozpromieniony. - Dziś proces prywatyzacji zaczyna się od nowa. Poprzednią decyzję odwołali. Tak mi powiedział prezydent - zapewnił. - To my wygraliśmy przetarg. Polska strona przyznała, że Ukraińcy zaproponowali najlepsze warunki. I dlatego bardzo ważne jest to, że prezydent Polski osobiście interweniował w tej sprawie. Mamy nadzieję, że teraz sprawiedliwość zwycięży - dodał premier Ukrainy.
Radości nie krył także prezydent Ukrainy Leonid Kuczma. Pytany na wspólnej z prezydentem Kwaśniewskim konferencji prasowej o Hutę Częstochowa powiedział, że może tylko "przyklasnąć Polakom". - Jeżeli zostały ujawnione jakieś niedociągnięcia i rząd Polski wstrzymał proces prywatyzacji huty, to będę mu wdzięczny. Chcielibyśmy, by teraz wszystko odbywało się zgodnie z jasnymi regułami i we właściwym porządku - mówił Kuczma.
Kwaśniewski wyjaśniał, że jeszcze nie może powiedzieć, czy zostanie ogłoszony nowy przetarg.
- Minister skarbu poinformował mnie, że w związku z badaniem przebiegu prywatyzacji, a także wątpliwościami dotyczącymi skali zaangażowania sektora publicznego, rzecz musi być zbadana, i dlatego przetarg został wstrzymany. Musimy teraz zaczekać kilka dni na ostateczne wyniki pracy komisji. I wtedy będą podjęte decyzje, czy przetarg będzie unieważniony i rozpocznie się od nowa, czy też będzie jakaś inna formuła - tłumaczył.
Minister stanu w Kancelarii Prezydenta Marek Siwiec przyznał, że na decyzji o rewizji wyników przetargu na hutę zaważył "aspekt formy, aspekt polityczny", bo "argumentacja, jaka była wygłaszana przez przedstawicieli władz polskich, działała na niekorzyść stosunków polsko-ukraińskich".
- Został zdezawuowany pewien podmiot gospodarczy, który podjął ryzyko inwestowania w Polsce jako pierwszy - powiedział Siwiec.
Zapowiedź rewizji wyników przetargu na Hutę Częstochowa na Ukrainie została przyjęta entuzjastycznie. Dzienniki telewizyjne podawały ją na pierwszym miejscu jako najważniejszą informację dnia.
Co kto rozumie?
Co na to minister skarbu Zbigniew Kaniewski? Nie udało nam się wczoraj z nim skontaktować. Biuro prasowe resortu zapewniło, że doniesienia z Ukrainy nie są przełomem ani nawet zapowiedzią jakichś poważnych zmian. Nie ma mowy o anulowaniu przetargu. - W całości podtrzymujemy nasze stanowisko sprzed dwóch dni - powiedziała nam Agnieszka Dłuska z biura prasowego ministerstwa. A w poniedziałek minister skarbu Zbigniew Kaniewski zwrócił się do TF Silesia i zarządu Huty Częstochowa tylko o wstrzymanie procedury przetargowej. Resort ma nadzieję - jak nam wczoraj powiedziano w biurze prasowym resortu - że wkrótce szybko wznowi rozmowy... z tym samym inwestorem, czyli LNM.
Przedstawiciele hinduskiego koncernu są ostrożni w komentarzach.
- Z informacji, które uzyskaliśmy w środę od przedstawicieli resortu skarbu, wynika, że poniedziałkowa decyzja o zawieszeniu przetargu nie zmieniła się - mówi Antoni Styrczula, rzecznik LNM Holdings. - Nie będziemy komentować wypowiedzi premiera Ukrainy - dodał. LNM zakończył już nawet negocjowanie pakietu socjalnego dla załogi huty.
Donbas zupełnie inaczej interpretuje wypowiedzi polityków. - Wracamy do momentu, w którym zespół negocjacyjny wybrał ofertę Donbasu jako najlepszą, czyli do 5 lutego br. Wracamy do przejrzystości. Nasza oferta była lepsza - powiedział "Gazecie" Konstanty Litwinow, rzecznik ZP Donbas w Polsce.
A Unia patrzy
Zamieszaniu wokół częstochowskiej huty cały czas przygląda się Komisja Europejska. Ma wątpliwości, czy prywatyzacja huty i związana z nią restrukturyzacja nie ma w sobie elementów pomocy publicznej. Agencja Rozwoju Przemysłu i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów mają tę sprawę wyjaśnić. I to właśnie wątpliwościami Komisji Europejskiej Ministerstwo Skarbu tłumaczy konieczność "wstrzymania" przetargu. (Donbas deklaruje, że jeśli to on zostanie wybrany, to służy pomocą polskiemu rządowi, może np. udostępnić swoich prawników do prowadzenia negocjacji z Komisją Europejską).
Fiasko restrukturyzacji huty oznacza jej upadłość. A na niej - jak opisaliśmy we wtorek - najwięcej straciliby podatnicy. Otóż z obliczeń, do których dotarła "Gazeta", wynika, że w scenariuszu "upadłość" na cztery łapy upadłby jedynie urząd skarbowy (100 proc. odzyskanych długów), urząd gminy (92 proc.) oraz kilka prywatnych banków (Bank Millennium, Kredyt Bank, które odzyskają od 76 do 93 proc. wierzytelności). Państwowe spółki PGNiG i PKP straciłyby nawet 330 mln zł! Nie mówiąc o tym, że posłanie na bruk 2,4 tys. pracowników kosztowałoby dodatkowe 45 mln zł z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Dobra wiadomość jest taka, że dzięki zamówieniom ze stoczni huta ma teraz dobrą sytuację finansową, czyli pieniądze na bieżącą produkcję. - Huta nie jest zakładnikiem żadnego z inwestorów - mówi nam Arkadiusz Krężel, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu. I dodaje: - Walka inwestorów to dobra wiadomość dla wierzycieli. Uda się uzyskać lepszą cenę.