Kto był cierpliwy i mógł pozwolić sobie na czekanie, już teraz może mówić o powodach do radości. To pierwszy bowiem od dłuższego czasu tydzień, który przyniósł podwyżki cen na rynku zbóż. I to spore, bo w przypadku niektórych surowców, cena wzrosła nawet o kilkadziesiąt złotych. A według handlowców, to dopiero początek zwyżek, bo już w najbliższych dniach może być drożej.
Nie dziwi więc, zupełny brak zainteresowania skupem interwencyjnym, który ruszył pierwszego listopada. Stawka na poziomie 101 euro za tonę, nie przekonuje nikogo do sprzedaży.
Wyższe ceny na rynku to efekt przede wszystkim niewielkich transakcji w ciągu ostatniego miesiąca. Młyny i firmy paszowe, które do tej pory produkcję opierały głownie na swoich zapasach, musiały w końcu przyznać, że brakuje im surowca.
Pierwsze oznaki nadchodzących zmian na rynku widać już było pod koniec października, gdy ceny przestały spadać, a podpisywanych umów przybywało. Podwyżki nie są więc dla nikogo zaskoczeniem.
Dzisiaj tona pszenicy konsumpcyjnej z dowozem do młyna kosztuje około 500 złotych, ale są rejony, gdzie tyle rolnicy otrzymują przy sprzedaży bezpośrednio w gospodarstwie. Podobnie kształtuje się cena jęczmienia, który cieszy się spory zainteresowaniem.
Deszczowa pogoda sprawia, że zbiory kukurydzy, które powinny być na finiszu, osiągnęły ledwo półmetek. Cena tony wciąż utrzymuje się w okolicy 400 złotych, ale z pewnością wzrośnie, bo rolnicy będą doliczać koszty dłuższego suszenia ziarna.