Marny handel, czyli tradycyjna w lutym sytuacja na rynku indyków. Niemcy owszem kupują, ale szukają taniego towaru. A w tym pomaga im polsko- polska konkurencja. Nasze zakłady walczą same ze sobą, oferując zaniżone stawki.
O zyski więc trudno. Innego wyjścia nie ma jak tylko przeczekać – dodają przetwórcy. W marcu powinno być lepiej, bo przetwórnie zaczną gromadzić zapasy na święta. Potem nadejdzie wyczekiwany sezon grillowy.
Dobrze że chociaż indyki nie zrażają się informacjami o cenach i rosną jak szalone. Przy niskich temperaturach dostęp świeżego powierza mają zapewniony, a przy słabej wentylacji bywa z tym różnie. Jednak dla przetwórców zbyt ciężkie ptaki to też problem, aby zmieścić się w narzuconych przez odbiorców limitach wagowych.
Za indory najczęściej firmy płacą około 4 i pół złotego. Za indyczki 4 złote 20 groszy. Kurczaki lekko w górę. Tu stawki zaczynają się od 2 złotych 85 groszy, kończą na 3 złotych 35 groszach.