Pomimo zapowiadanej przez wiele krajów tegorocznej światowej nadwyżki cukru, jego ceny nieprzerwanie od kilku tygodni pną się w górę. I według maklerów tak będzie przynajmniej przez wakacje. A czynników takiej sytuacji jest co najmniej kilka. W ostatnim tygodniu jednym z głównych powodów było zamknięcie ze względu na brak zezwoleń środowiskowych, drugiego co do wielkości brazylijskiego portu. I chociaż zakaz został po zniesiony po dwóch dniach, to przerwa w załadunku i odprawie statków z cukrem od największego światowego eksportera, którym jest Brazylia, skutecznie podniosła stawki tego surowca.
Na rynkowe notowania wpływa także rosnący popyt na cukier. Dodatkową kwotę importową na 300 tysięcy ton surowego cukru zgłosiły Stany Zjednoczone. Większe zapotrzebowanie nieprzerwanie płynie ze strony rynków azjatyckich. Więcej chcą kupić Chiny, o brakach mimo wyższej produkcji wewnętrznej informują Indie. Ale w roli jednej z największych niespodzianek ostatnich dni wystąpiła Tajlandia. Ten drugi na świecie eksporter cukru, po raz pierwszy w historii sam potrzebuje dodatkowych ilości surowca. To zdecydowanie podgrzało atmosferę w branży. Na giełdzie w Londynie biały surowiec w transakcjach terminowych z realizacją w sierpniu kosztuje ponad 1800 złotych. Nieco taniej jest w dostawach przewidzianych na październik i grudzień. Odwrotnie jest w transakcjach na zakup cukru surowego – im dłuższy termin realizacji zamówienia tym drożej. Na giełdzie w Nowym Jorku stawka za tonę na październik to blisko 1200 złotych, odbierając towar w marcu przyszłego roku trzeba zapłacić o ponad 30 złotych za tonę więcej.