Śnieżny marzec, taki jak tegoroczny, nie jest częstym zjawiskiem w Polsce, szczególnie ostatnich kilkunastu latach. Jednak mimo śniegu, klimatolodzy wciąż nie wykluczają terminowego nadejścia wiosny.
Klimatolodzy doszukują się podobieństwa między zimą tegoroczną a tą z przełomu lat 1978 i 1979. Od tamtego czasu nie było tak śnieżnej zimy. W kolejnych latach z różną częstością przychodziły do nas zimy normalne albo ciepłe, z kilkoma mroźniejszymi, ale nie bardziej śnieżnymi – powiedziała w środę PAP prof. Halina Lorenc z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie.
Jak przypomniała, spadły w ostatnim dniu grudnia 1978 r. śnieg zalegał później, w różnych częściach Polski, niekiedy aż do kwietnia. W wysokich partiach gór leżał do maja-czerwca.
Nie mówię, że w tym roku również nas to czeka. Mówię jedynie o zauważalnym do tej pory podobieństwie – zastrzegła prof. Lorenc.
Porównując wysokość pokrywy śnieżnej sprzed 26 lat i obecnej prof. Lorenc przypomniała, że w zimie 1978/1979 r. na Kasprowym Wierchu leżało 165 cm śniegu (teraz mamy go tam 210 cm), a na Śnieżce - 135 cm (w środę było go tam o ponad metr więcej).
Prof. Lorenc nie wyklucza, że mimo tegorocznej obfitości śniegu, wiosna termiczna może jeszcze nadejść w terminie. Klimatolodzy ogłoszą ją, gdy przez co najmniej trzy dni średnia dobowa temperatura utrzyma się pomiędzy 5 a 10 stopni C.
Zarówno przedwiośnie, jak i wiosna, przychodzą do nas z zachodu – przypomniała profesor. Z wieloletnich badań wynika, że w rejonie Niziny Śląskiej termiczna wiosna pojawia się około 25 marca, w rejonie Warszawy można jej oczekiwać około 30 marca, a w rejonie Suwałk - 5 kwietnia. Mamy jeszcze szansę, by w terminie ją powitać – powiedziała.
Tymczasem z przedwiośniem mamy do czynienia, gdy przez trzy-pięć dni temperatura ustali się w granicach 0-5 stopni. W tej chwili temperatury balansują w okolicy zera, czasem lekko poniżej. Trwa na razie termiczna zima, ale ciepła i łagodna – mówiła klimatolog.
Na podstawie lat obserwacji wiemy, że na zachodzie Polski przedwiośnie powinno się pojawić już 20 stycznia, a na Podlasiu - około 10 marca. Zależnie od rejonu, trwa ono od 30 do 60 dni.