Główny Urząd Statystyczny ogłosił kolejne dane o polskim rolnictwie. Liczby wyglądają schludnie, wręcz idealnie. Ale wystarczy wyjść poza tabelki i ministerialne prezentacje, by zobaczyć obraz dramatycznie inny – gospodarstwa upadają jedno po drugim. Coś tu nie gra.
Statystyka kontra rzeczywistość
Według GUS rolników mamy wciąż sporo, areały są uprawiane, a produkcja „stabilna”. Tylko że ta statystyka to papierowa fikcja. W rzeczywistości tysiące gospodarstw nie ma płynności finansowej, rolnicy sprzedają maszyny, a młodzi uciekają z pól, bo nie widzą sensu kontynuowania produkcji. Na wsi zamiast stabilizacji – rosnące długi, bankructwa i desperacja.
Propaganda sukcesu
Rząd i urzędnicy pokazują wykresy, które mają „uspokajać” opinię publiczną: że produkcja idzie pełną parą, że eksport bije rekordy, że polskie rolnictwo jest konkurencyjne. Ale to propaganda sukcesu. Rolnicy wiedzą swoje: ceny skupu nie pokrywają kosztów, dopłaty zjada inflacja, a kredyty duszą gospodarstwa.
Gniew rolników rośnie
Nie da się tego pudrować dłużej. Gniew rolników narasta. Mówią wprost: „Na papierze wyglądamy jak milionerzy, w praktyce nie mamy na paliwo do ciągnika”. Rolnicy czują się oszukani – przez państwową statystykę, przez rządowe obietnice, przez unijną politykę, która zamiast wspierać, dobija polską produkcję.
Kto mówi prawdę?
Władza czy rolnik, który codziennie walczy o przetrwanie? Odpowiedź znają wszyscy, którzy żyją na wsi. GUS liczy hektary i głowy bydła. Rolnicy liczą każdy grosz, żeby przetrwać od żniw do żniw. I coraz częściej im się to nie udaje.
„Statystyki nie nakarmią ani polskich rodzin, ani polskich gospodarstw. Czas przestać pudrować rzeczywistość i nazwać rzeczy po imieniu – polskie rolnictwo znalazło się na krawędzi.”
oprac, e-mk, ppr.pl