Hodowcy drobiu na Opolszczyźnie z niepokojem spoglądają w przyszłość. Wysokie ceny pasz, wzrost cen węgla oraz zapowiadane podwyżki cen energii elektrycznej i gazu powodują, że opłacalność produkcji drastycznie spada. A widmo ewentualnego rozprzestrzeniania się ptasiej grypy, to jak dolanie oliwy do ognia.
Latem na Opolszczyźnie zdrożał drób i jaja, ze względu na ptasią grypę w pobliskich Czechach. Do tego wzrósł eksport i to nie tylko do innych krajów Unii, ale także poza nią. Dlatego do tej pory hodowcy mający zapewniony kontraktami zbyt kurczaków nie narzekali choć cena nie była za wysoka: od 2,90 do 3,30 zotych za kilogram. Jednak wzrost cen pasz o 300 zł na tonie sprawił, że koszty produkcji poszybowały w górę.
Właściciele ferm posiadają maty i środki dezynfekcyjne, a opolskie służby weterynaryjne cały czas monitorują wszystkie hodowle i przekonują, że są przygotowane na wypadek wystąpienia choroby w regionie. Jeśli ptasia grypa jednak rozprzestrzeniłaby się, eksport mogłby stanąć.
Dodatkowo opolskich rolników niepokoją plany pewnego holenderskiego producenta, który chce wybudować największą w Polsce fermę drobiu pod Wołczynem. Jednorazowo ma być tam produkowanych milion sztuk brojlerów.
Jedynym pocieszeniem jest to, że Polska wyrasta na potęgę drobiarską. W zeszłym roku produkcja tego mięsa przekroczyła milion ton, co daje nam czwartą pozycję w Europie, tuż za Niemcami.