Z Ministerstwa Zdrowia przez cały czas płyną uspokajające komunikaty. Minister powołał nawet specjalny zespół, który zajmuje się ptasią grypą. Problem jednak w tym, że w magazynach znajdują się śladowe ilości odpowiednich lekarstw. Ilość leków jest daleko niewystarczająca, aby leczyć ludzi w wypadku epidemii - ostrzega Mirosław Wysocki z Państwowego Zakładu Higieny.
Aby braki nadrobić potrzeba i pieniędzy, i czasu. Kraje, które znacznie wcześniej poważnie potraktowały komunikaty o zagrożeniu wirusem, zdążyły zaopatrzyć się w lekarstwa. Polsce teraz będzie trudno. Producenci nie nadążają bowiem z wytwarzaniem preparatów.
Resort uspokaja, mówiąc, że jeszcze dziś jakieś decyzje w tej sprawie zapadną. Jakie - szczegółów brak. Ale nawet jeśli decyzje zostaną podjęte, niewiele to zmienia. Wszak Wielka Brytania, która leki zamówiła dużo wcześniej, poczeka na nie jeszcze 2 lata.
Dodajmy tylko, że ptasi wirus zdążył już wywołać alert na całej wschodniej granicy - celnicy kontrolują nawet kanapki podróżnych. W specjalnie oznaczonych pojemnikach lądują kanapki z mięsem czy jajka. Myśliwi Polskiego Związku Łowieckiego 6 województw zbierać mają w lasach odchody dzikich ptaków i przekazywać je do badania inspekcji weterynaryjnej.