Holenderski właściciel sieci supermarketów sprzedał funduszowi Lone Star swoje dwa oddziały w USA za sumę 660 mln USD.
Inwestorzy giełdowi bardzo dobrze przyjęli tę informację, kurs Aholda na amsterdamskiej giełdzie jednym ruchem odrobił straty z siedmiu poprzednich sesji.
Trzecia pod względem wielkości na świecie sieć sprzedaży detalicznej pozbyła się kłopotów, a przynajmniej części z nich. Bi-Lo, kupione przez Aholda w 1977 r., oraz Bruno, przejęte przed trzema laty, nie spełniły pokładanych z nich nadziei. Ahold uzyskał dobrą cenę od Lone Star, amerykańskiego funduszu typu private equity.
Analitycy prognozowali, że kasę Aholda zasili kwota rzędu 523 – 672 mln USD. Ostateczna cena sprzedaży jest bliższa górnym widełkom, co usatysfakcjonowało akcjonariuszy holenderskiego giganta. Kurs poszedł w górę grubo ponad 3 proc.
Sprzedaż zamorskich oddziałów jest częścią szerszego planu odbudowy pozycji i zaufania do firmy, utraconego w ubiegłym roku na skutek skandalu księgowego w amerykańskim ramieniu firmy.
W ramach planu ochrzczonego nazwą "Droga na Odbudowy" Ahold ma zamiar sprzedać kilka spółek zależnych, z czego spodziewa się wpływów około 2,5 mld EUR. Zdaniem Andersa Moberga, szefa Aholda sprzedaż dwóch oddziałów w USA jest milowym krokiem w kierunku naprawy finansów całego holdingu.