Sporo zamieszania wokół łabędzi z toruńskiego stada. Jeszcze w środę minister środowiska protestował przeciwko zakmnięciu ptaków w wolierze. Twierdził, że władze miasta uwięziły zwierzęta bezprawnie. Dzień później resort zmienił zdanie. Nie podważa już decyzji toruńskiego sztabu o odizolowaniu ptaków.
Zamknięcie łabędzi jeszcze w środę podzieliło ministerstwo środowiska i toruński sztab kryzysowy. Jego członkowie uznali, że ptaki ze stada, w którym wykryto wirusa H5N1 trzeba odizolować. Specjaliści uznali, że weterynarz może podjąć taką deycyzję.
Co do tego wątpliwości miało ministerstwo środowiska. To uznało, że zwierzęta zostały zamknięte w wolierze bezprawnie. Według resortu przetrzymywanie gatunków chronionych jest zakazane. Z tym nie zgadzały się władze miasta.
Tymczasem w czwartek po południu okazało się, że resort środowiska wycofało się ze swoich wcześniejszych zastrzeżeń. Ministerstwo sugeruje jedynie dalszą obserwację ptaków. Łabędzie zostają więc w wolierze. Na razie jednak nikt nie potrafi powiedzieć do kiedy.
Pewne jest za to to, że życie w Toruniu wraca do normy. W czwartek otwarto dla spacerowiczów Bulwar Filadelfijski. Od tygodnia po bulwarze jeżdżą już też samochody. Tak więc mieszkancy i przyjezdni nie są już narażeni na utrudnienia w poruszaniu się po mieście.