Przygotowania do pożaru w czasie suszy - tak władze USA określają swą nową politykę wobec groźby pandemii ptasiej grypy.
Waszyngton poważnie przejął się zagrożeniem. Podsekretarz stanu Paula Dobriansky w przyspieszonym trybie zaprosiła do Waszyngtonu przedstawicieli ponad 65 państw i organizacji międzynarodowych, by wspólnie z nimi zastanowić się nad sposobami walki z jednym z największych zagrożeń od czasu grypy hiszpanki, która w latach 1918 - 1919 pochłonęła co najmniej 50 mln ofiar. W rozpoczętym w czwartek dwudniowym spotkaniu uczestniczy także delegacja polskiego rządu.
Choć eksperci od dawna ostrzegają, że jeśli ptasia grypa zacznie przenosić się pomiędzy ludźmi, zginąć może od kilku do nawet 100 mln osób na całym świecie, dopiero chaos wywołany przez Katrinę uświadomił Białemu Domowi skalę potencjalnego zagrożenia w razie ogólnonarodowej epidemii ptasiej grypy. Amerykański plan działaniapolega na błyskawicznym gaszeniu ognisk epidemii na całym świecie. Dlatego tak potrzebna jest bliska współpraca z rządami wielu państw.
Waszyngton zdaje sobie jednak sprawę, że obecnie wirusy rozprzestrzeniają się wyjątkowo szybko, i w związku z tym postanowił rozpocząć na dużą skalę przygotowania do przeciwdziałania wybuchowi epidemii w samej Ameryce. W ostatnich tygodniach rząd przyspieszył gromadzenie środków antywirusowych i zaczął pracować nad zwiększeniem zastraszająco niskich możliwości produkcji szczepionek w USA.
Prezydent Bush, który we wtorek ostrzegł naród przed niebezpieczeństwem pandemii, chce m.in. takich zmian w amerykańskim prawie, które umożliwią mu użycie wojska do przymusowej kwarantanny mieszkańców na dotkniętych grypą terenach. Propozycja ta wywołuje krytyczne głosy wśród obrońców swobód obywatelskich w USA.