Wirus dotarł już do Rumunii. U nas ma zostać ogłoszony zakaz handlu żywym drobiem na targowiskach. W aptekach zabrakło szczepionek.
Dziś będzie wiadomo, czy ptaki w delcie Dunaju zostały zabite przez niebezpieczną dla ludzi odmianę wirusa H5N1. Odkryto go w Turcji, a wcześniej w Federacji Rosyjskiej i krajach Dalekiego Wschodu.
Unia Europejska wezwała wczoraj do przygotowań na wypadek pandemii.
- Jeśli okaże się, że do Rumunii dotarł najgroźniejszy wirus H5N1, natychmiast wprowadzimy dodatkowe środki ostrożności - zapewnia Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii.
Rozporządzenie dotyczące zakazu handlu drobiem na targowiskach, wypuszczania ptaków hodowlanych poza ogrodzony teren oraz organizowania ptasich wystaw jest już gotowe. Prawdopodobnie wprowadzony zostanie jeszcze zakaz polowania na dzikie ptactwo. Właściciele dużych hodowli już teraz odizolowali swoje ptaki.
- Jest małe prawdopodobieństwo wystąpienia wirusa ptasiej grypy na fermach, gdzie drób nie ma kontaktu z dzikimi ptakami - uspokaja Leszek Kawski z Krajowej Rady Drobiarstwa. Rząd przeznaczy 406 mln zł z budżetu na walkę z ptasią grypą. Część pieniędzy ma pójść na zakup leków. Tych jednak brakuje. - Polski rząd nie podpisał z nami listu intencyjnego w sprawie zakupu leku. Kolejka chętnych jest duża -mówi "Rz" Anna Żur z Roche Polska, który produkuje tamiflu, najpopularniejszy lek na ptasią grypę.
Wyprodukowanie leku zajmuje około 12 miesięcy, ale ze względu na dużą liczbę państw ubiegających się o ten specyfik trzeba na niego czekać nawet 18 miesięcy.
Dla ludzi zagrożenie chorobą może się okazać niewielkie. Nie jest potwierdzone, czy w naszym klimacie przenosi się ona z ptaków na ludzi. Komisja Europejska chce wydać 1 mld euro na zakup leków, gdyby wybuchła pandemia. Wprowadziła embargo na import drobiu i jego produktów z krajów, w których wykryto ptasią grypę.