Mimo, że ryzyko wybuchu pryszczycy wciąż jest stosunkowo niewielkie, to Polskie Służby Weterynaryjne są przygotowane na wypadek jej wystąpienia. Wciąż trwa monitoring stad zwierząt. Wprowadzono też działania zapobiegające przedostaniu się choroby z rejonu Wielkiej Brytanii.
Tamtejsze służby weterynaryjne odnotowały aż trzy ogniska choroby. We wszystkich zarażonych fermach zwierzęta zostały natychmiast wybite. Gdyby choroba wybuchła w Polsce, od razu wprowadzone zostaną podobne środki – przekonuje inspekcja weterynaryjna.
Janusz Związek Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii: - Jest to wprost prawo obowiązujące w Polsce. Obowiązujące i służby weterynaryjne oraz wszystkie inne służby, podmioty gospodarcze, w tym oczywiście rolników.
Najlepiej jednak nie dopuścić do przedostania się choroby. Dlatego, jak zapewnia szef resortu rolnictwa, wszystkie niezbędne środki już dawno zostały wdrożone.
Wojciech Mojzesowicz minister rolnictwa: - Robimy te działania spokojnie, bez histerii, dlatego że służby są na co dzień w pełnej gotowości jeśli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa żywności.
To jednak może okazać się niewystarczające. Stąd apel do rolników o czujność. Co prawda, powodów do paniki nie ma, to choroba dosyć łatwo się przenosi.
Janusz Związek Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii: - Jeżeli hodowca zwierząt zauważyłby jakieś nietypowe objawy typu krosty, pęcherze na pysku, szczególnie w szparze międzyracicowej u własnych zwierząt, żeby to natychmiast zgłosił do właściwego lekarza weterynarii.
Pryszczyca nie jest chorobą groźną dla ludzi. Wywołuje jednak poważne straty w stadach hodowlanych bydła, świń, kóz i owiec. Wykryta 6 lat temu w Wielkiej Brytanii spowodowała straty w wysokości ponad 8 milionów funtów.
5823830
1