W Czechach pojawił się pierwszy przypadek gąbczastej encefalopatii bydła (BSE). Podejrzaną sztukę stwierdzono w kombinacie mięsnym w Duszejowie koło Jihlavy na Morawach. Krowa jako cielę była karmiona mleczną mieszanka odżywczą sprowadzaną z krajów Unii Europejskiej. Wstępne badania potwierdzające chorobę zostaną zweryfikowane w specjalistycznym laboratorium w Niemczech.
Władze Czech próbują ustalić, które z krów na terenie kraju były karmione w ten sposób. Jeśli drugie badania potwierdzą chorobę, zostaną przeprowadzone działania ochronne, czyli m.in. wybicie i spalenie całego stada w Duszejowie. Jednak przed spaleniem zostaną pobrane próbki mózgów od wszystkich krów w stadzie. Planuje się przeprowadzenie testów na obecność BSE u krów powyżej 30 miesiąca życia w całym kraju.
Główny lekarz weterynarii Andrzej Komorowski powiedział, że jeżeli ostateczne badania dadzą pozytywny wynik, to import mięsa wołowego z Republiki Czeskiej zostanie wstrzymany. Polskie służby weterynaryjne uspokajają – nie musimy się niczego obawiać w związku z wystąpieniem BSE w Czechach. Dolnośląski Wojewódzki Lekarz Weterynarii podkreśla, że choroba "szalonych krów" nie roznosi się tak łatwo. Henryk Bujak dodaje, że polskie zwierzęta są na bieżąco badane pod kątem BSE, a do tej pory wszystkie wyniki były negatywne. W Polsce badaniami tymi zajmuje się jedynie Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. W ciągu kilku miesięcy mają ruszyć cztery kolejne: w Warszawie, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu.
Do tej pory władze naszych południowych sąsiadów utrzymywały, że Czechy są wolne od BSE, choć Unia Europejska zaliczyła ten kraj – podobnie jak Polskę – do grupy podwyższonego ryzyka.