Czeski minister rolnictwa Jan Fencl 14 czerwca poinformował, że w niemieckim laboratorium w Tybindze potwierdzono, iż krowa z hodowli w Duszejovie niedaleko Jihlavy była chora na gąbczastą encefalopatię mózgu (BSE).
Fencl zapowiedział, że ze stada w Duszejovie zostanie w piątek zabitych 139 sztuk bydła: trójka potomków chorej na BSE krowy oraz 136 sztuk jej równolatków i sztuk o rok starszych i o rok młodszych. Wszystkie zabite zwierzęta będą przebadane na BSE. Te, u których stwierdzi się pozytywne wyniki, zostaną spalone w jednej z cementowi. Sztuki zdrowe mają być pogrzebane na specjalnie przygotowanym cmentarzysku.
Minister wyjaśnił, że Centralny Sztab Epidemiologiczny, w skład którego
obok przedstawicieli rządu wchodzą także przedstawiciele Państwowego Urzędu
Weterynarii, armii, policji i ochrony cywilnej zalecał, aby zdrowe zwierzęta grzebać w
ziemi albo przerabiać na mączkę mięsno-kostną, albo palić
na stosach.
Zdecydowaliśmy się na pierwsze rozwiązanie, ponieważ wydaje się nam
bardziej estetyczne, a co więcej mieliśmy już od wiosny, kiedy istniała
obawa pojawienia się epidemii pryszczycy, wytypowane i przygotowane dobre
cmentarzysko – powiedział Fencl.
Na zalecenie Państwowego Urzędu Weterynaryjnego już od wtorku wszystkie sztuki bydła trafiające do czeskich rzeźni, mające więcej niż 30 miesięcy, obowiązkowo badane są na obecność choroby szalonych krów. Wcześniej zwierzęta w rzeźniach badane były wyrywkowo. Jak się ocenia, koszty tych badań wyniosą w skali roku około 300 milionów koron (ok. 33 mln złotych). Na badania przeznaczy się część środków Państwowego Funduszu Ziemi.
Minister Fencl ze zrozumieniem odniósł się do działań ochronnych, jakie
– po ujawnieniu pierwszego w Czechach przypadku choroby szalonych krów
– wprowadziły kraje sąsiedzkie. Docenił jednak krok Węgier, które zdecydowały
się sprowadzać czeską wołowinę, jeśli ta wcześniej przebadana będzie na
obecność BSE.
Aby udokumentować, że trafiające do sklepów czeskie mięso wołowe jest
bezpieczne, w trakcie konferencji prasowej w czeskim ministerstwie rolnictwa
serwowane były krwawe befsztyki.
Chora krowa z hodowli w Duszejovie jako ciele karmiona była specjalną
mleczną odżywką sprowadzaną z krajów Unii Europejskiej. Jan Fencl powiedział,
że zawiodły rzekomo niepodważalne certyfikaty bezpieczeństwa na karmę i
pasze dowożone z krajów UE.
Jeszcze w tym roku ma być przebadanych 170 tys. sztuk bydła.