Blisko trzy miliony zabitych zwierząt i 1664 potwierdzone ogniska pryszczycy – to liczby, które zanotowano 100 dni po wybuchu tej choroby w Wielkiej Brytanii.
Epidemia pryszczycy na Wyspach jeszcze nie ustąpiła. Pojawiają się nowe przypadki zachorowań zwierząt, które (co bardzo niepokoi władze) wystąpiły na terenach oddalonych od obszarów objętych zarazą. Pryszczyca pojawiła się we wszystkich regionach kraju poza wschodnią Anglią. Walka z chorobą polegała na uboju w ciągu doby wszystkich zwierząt na zakażonych farmach, a w ciągu 48 godz. – w ich sąsiedztwie. Weterynarze z Wielkiej Brytanii uważają, że metoda ta była skutecznie przestrzegana i przyczyniło się to do znacznego ograniczenia epidemii.
Ogromnym problemem, który powstał na skutek walki z pryszczycą, była likwidacja ubitych zwierząt. Początkowo palono je na polach, jednak stało się to zbyt uciążliwe dla okolicznych mieszkańców i całego środowiska. Zaczęto więc zakopywać zwierzęta w gigantycznych dołach. Ta metoda także nie okazała się dobrym rozwiązaniem. Coraz głośniej mówi się o tym, że trzeba będzie odkopywać krowy, które zostały pogrzebane. Jest to związane z możliwością skażenia gleby i wód gruntowych... BSE! Okazało się, że zwierzęta zakażone pryszczycą ubito i zakopano, nie badając, czy były one dodatkowo chore na gąbczastą encefalopatię. Naukowcy uważają, ze należałoby zbadać po kolei każde miejsce, w którym pogrzebano ubite zwierzęta, i dopiero wtedy zdecydować, czy nie należy tych szczątków spalić, aby zapobiec ewentualnemu rozprzestrzenianiu się – poprzez skażenie ziemi i wody chorobą szalonych krów.
W akcji przeciwko pryszczycy pomaga armia, udostępniając w tym celu nieczynne bazy wojskowe. Brytyjskie ministerstwo rolnictwa szacuje, że na rzeź czeka obecnie 63 tys. zwierząt, a ponad 20 tys. na likwidację.
Epidemia wywołała ogromne straty w rolnictwie, przeciętna farma traci ok. 20 tys. funtów miesięcznie. Milionów funtów sięgają także straty w turystyce.
Pryszczyca jest chorobą bardzo zaraźliwą, wirus szerzy się gwałtownie i powoduje ogromne straty hodowlane. Jedynym sposobem zwalczania szerzącej się epidemii jest zabicie wszystkich chorych i podejrzanych o kontakt z wirusem zwierząt. Ich zwłoki muszą zostać zniszczone, najlepiej poprzez spalenie.