Z każdym dniem przybywa chorych zakażonych włośnicą, którzy zgłaszają się do Kliniki Chorób Pasożytniczych i Tropikalnych AM w Poznaniu. Do wczoraj przyjęto na leczenie kilkanaście osób - pisze "Gazeta Poznańska".
Na razie prowadzone jest dochodzenie epidemiologiczne, które dopiero wyjaśni, co było źródłem zakażenia - poinformowała gazetę dr med. Elżbieta Kacprzak, kierownik poznańskiej Kliniki. Wszyscy chorzy zatrzymani dotąd w szpitalu, są mieszkańcami okolic Grodziska Wlkp. Tam więc zostali postawieni na nogi inspektorzy weterynaryjni, którzy ustalają, co spowodowało masowe zatrucie trychinozą. Lekarze informują, że to dopiero początek rozszerzającej się epidemii i trudno ocenić jej rozmiary - podaje dziennik.
Zakażonych może być nawet kilkadziesiąt osób. To pierwszy taki przypadek w tym roku w Wielkopolsce. W zeszłym roku dwukrotnie dochodziło do zakażeń włośnicą na terenie województwa. Za każdym razem źródłem było nieprzebadane przez weterynarza mięso z dzika - informuje "Gazeta Poznańska".
Trychinoza, wywołana przez włośnia krętego, zagraża ludziom wszędzie tam, gdzie spożywane jest mięso zwierząt (świni i dzika). Najgroźniejsze są przetwory surowe i półsurowe. Początkowe objawy, które przypominają grypę, mogą ujść uwadze lekarza. Pacjent zgłasza wówczas ból głowy, gorączkę i ogólne rozbicie. W przypadku podejrzenia o włośnicę, chory kierowany jest na leczenie do szpitala - pisze gazeta.