Dioksyny w mięsie - panika wywołana jakby sztucznie
16 grudnia 2008
Testy mięsa z pięciu polskich firm, od których Instytut Weterynaryjny w Puławach pobrał próbki wieprzowiny pochodzącej z Irlandii wykazały że mięso nie jest skażone dioksynami. Alarm jaki podniosły media sprawił, iż popyt na wędliny i wieprzowinę w całej „starej” Europie nieco zmalał. Nie ma też nadziei na szybki powrót do poziomu szacowanego na 341 mln zł, jaki udało się osiągnąć w 2003 r. w eksporcie do Rosji, mimo uchylenia zakazów dla polskich wyrobów.
O komentarz jak oceniają sytuację fachowcy poprosiliśmy Witolda Choińskiego – prezesa Izby Gospodarczej „Polskie Mięso” zrzeszającej producentów, eksporterów i importerów:
„Irlandia jest małym producentem wieprzowiny a import z tego kraju był szczątkowy, obejmujący setne procenta całego spożycia wieprzowiny w Polsce. Żeby jeszcze lepiej zobrazować sytuację powiem tak – produkcja wieprzowiny w Irlandii wynosi mniej więcej tyle ile Polska eksportuje. Irlandia jest większym producentem wołowiny niż wieprzowiny. Chciałbym też uspokoić wszystkich konsumentów wieprzowiny, która trafiła do nas z zielonej wyspy praktycznie nie zawierała dioksyn, bo z badań, które przeprowadzono wynika, że dotychczas tylko dwie były pozytywne ale z partii mięsa, które nie trafiło jeszcze na rynek. A w próbkach wędlin wyprodukowanych z irlandzkiej wieprzowiny poziom dioksyn nie przekraczał norm dopuszczanych prawem Unii Europejskiej.
Czy w związku z alarmem jaki wszczęto po ujawnieniu badań w Irlandii jest szansa, że zwiększy się zainteresowanie polskim mięsem? Na tak postawione pytanie mam jedną odpowiedź – chciałbym żeby wspomniane zainteresowanie utrzymało się na dotychczasowym poziomie, ponieważ każda taka afera powoduje zmniejszenie zainteresowania konsumentów wieprzowiną i wędlinami, niezależnie od miejsca produkcji (producenta) i kraju z którego wyrób pochodzi.
Polskie mięso, jeśli tylko będzie miało dostęp do takich rynków jak rosyjski, białoruski czy ukraiński poradzi sobie w walce konkurencyjnej, jeśli oprócz jakości jaką posiada mieć będzie odpowiednio niską cenę. Konkurujemy z Duńczykami, Niemcami, którzy bardzo skrupulatnie realizują swoje strategie wchodzenia na rynki wschodnie i dalekowschodnie takie jak rynek koreański, japoński i inne. Wspomniani eksporterzy wysyłają wystandaryzowane mięso o wyższej jakości od naszego i po niższej cenie.
Moim zdaniem po pierwszych informacjach o wykrytych partiach towarów ze zwiększoną zawartością dioksyn panika wywołana została sztucznie a atmosferę zagrożenia podtrzymywała przez kilka dni stacja telewizyjna TVN24. Niesłusznie, bo nie było zagrożenia.”