Weterynarze domagają się podwyżek za swoje usługi wykonywane na zlecenie państwa. Z kolei rolnicy i zakłady mięsne chcą, aby cennik pozostał bez zmian, a najlepiej spadły. Jedno jest pewne wszystko musi być załatwione do końca roku.
Krzysztof Skwierzyński jest weterynarzem, który od kilkunastu lat pracuje w gminie Stubno na Podkarpaciu. Głównie leczy zwierzęta w gospodarstwach rolnych.
Stawki jego usług zależą głównie od kosztów dojazdu, leków oraz nakładu pracy. Inaczej jest, gdy wykonuje czynności zlecone przez powiatowego lekarza weterynarii. Wtedy stawki są regulowane rządowym rozporządzeniem. Rozporządzeniem, które od 5 lat nie było zmieniane.
Krzysztof Skwierzyński – weterynarz: są to stawki, które od dłuższego czasu są takie same. Dosyć niskie w stosunku do nakładów pracy i robi się to dlatego, że ktoś to musi zrobić.
Dlatego samorząd lekarzy weterynarii walczy o kilkunastoprocentowy wzrost stawek.
Tadeusz Jakubowski – prezes Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej: brak rewaloryzacji tych stawek od 5 lat, a wiemy, że wszystko drożeje, koszty utrzymania idą w górę i tutaj w weterynarii mamy zastój.
Przeciwko tym planom protestują zakłady mięsne, w których pracują lekarze wykonujący obowiązkowe badania mięsa.
Janusz Rodziewicz – Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy: to jest trzecia próba wprowadzenia podwyżek. Poprzednie dwie próby, udało na się nie dopuścić do tych podwyżek.
Ustalenie ostatecznej wysokości stawek musi zgodnie z przepisami nastąpić do końca roku.
Marek Sawicki – minister rolnictwa: negocjacje w sprawie wysokości stawek cały czas trwają. Moją rolą jest aby nie dopuścić do nadmiernych stawek, bo wiemy, że sytuacja w rolnictwie dzisiaj jest bardzo trudna.
Lekarze zaproponowali więc rządowi spotkania na którym punkt po punkcie omówiono by wysokość podwyżek za każdą usługę weterynaryjną.
7047796
1