Polska Inspekcja Weterynaryjna otrzymała od Ukrainy prawo nadawania certyfikatów eksportowych na tamtejszy rynek. W ten sposób władze w Kijowie chcą ożywić handel tucznikami. O zezwolenie na eksport świń będzie więc łatwiej, problem w tym, że prawie nikt nie chce na Ukrainę sprzedawać.
Obecnie prawo do eksportu żywych tuczników na ukraiński rynek ma 17 gospodarstw hodowlanych. Uzyskanie odpowiednich certyfikatów wymagało poddaniu się kontrolom inspektorów ze wschodu. Teraz nie jest już to konieczne.
Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii – „W znacznym stopniu skrócimy drogę od momentu, kiedy właściciel gospodarstwa będzie chciał eksportować – zgłosi taki fakt zamiaru eksportu na Ukrainę swoich świń – do momentu kiedy rzeczywiście będzie mógł to wykonać.”
Ale służby weterynaryjne Ukrainy zastrzegły sobie prawo wyrywkowych kontroli. Jedno gospodarstwo może zostać poddane ocenie inspektorów nawet dwa razy i to zaledwie w ciągu roku. Hodowcy przyznają, że to być może i ułatwi handel z Ukrainą, ale pod warunkiem, że będzie co ułatwiać. Niedobór tuczników na polskim rynku winduje ceny. Krajowy popyt i niewypłacalność ukraińskich odbiorców niemal całkowicie wstrzymały sprzedaż na tamtejszy rynek.
Feliks Kulikowski, prezes Klubu Wschodniego – „Wrócimy do eksportu wydaje mi się, w przeciągu półtora roku, dwóch lat.”
Szacuje się, że na początku roku pogłowie tuczników w Polsce spadło do niespotykanych od kilkudziesięciu lat - 14 milionów sztuk. Jego odbudowa nie będzie łatwa. W tym roku na rynek trafi 200 tysięcy tuczników zarodowych.