Trzeci przypadek choroby BSE w stadzie Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Przyszłość”. Zdaniem Andrzeja Bielarczyka, powiatowego lekarza weterynarii, możliwy do przewidzenia i prawdopodobnie – nie ostatni.
Trzeci przypadek choroby BSE w stadzie Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Przyszłość”. Zdaniem Andrzeja Bielarczyka, powiatowego lekarza weterynarii, możliwy do przewidzenia i prawdopodobnie – nie ostatni.
Pierwsza chora krowa urodziła się 1 lipca, druga – 26 czerwca, trzecia 29 czerwca. Wszystkie w tym samym roku 2000 – wylicza. – Nie były spokrewnione ze sobą. Nie mamy więc już żadnej wątpliwości, że do zarażenia doszło białkiem prionowym zawartym w paszy podawanej zaraz po urodzeniu zwierząt, jeszcze w cielętniku.
Przypominamy. Pierwszy przypadek BSE wykryto 7 marca br. w ubojni na Nowosądeczczyźnie, dokąd sprzedano zwierzę. Wówczas ze stada liczącego prawie 1500 krów odizolowano 72, tzw. kohortę. Były to krowy wychowujące się razem z tą, u której wykryto chorobę. Jadły to samo co ona i rosły w tych samych warunkach.
Krótko po tym, 19 marca, u krowy z kohorty zauważone zostały objawy wskazujące na BSE. Po zabiciu zwierzęcia i przebadaniu próbek mięsa podejrzenia potwierdziły się. Wtedy liczbę krów objętych kwarantanną powiększono do 298. Czynnikiem selekcji był wiek – mogły być bowiem żywione tą samą paszą co chore.
– Wcześniej w Polsce nie zdarzyło się, aby w kohorcie powtórzyły się przypadki zachorowań – mówi Andrzej Bielarczyk. – Ale to oznacza, że właściwie wytypowaliśmy zwierzęta do obserwacji.
Zabito już 36 krów, w tym spokrewnione z chorymi. Podobny los czeka pozostałe odizolowane zwierzęta.