Hodowcy owiec i kóz mogą odetchnąć z ulgą. Aby sprzedawać zwierzęta za granice nie będą musieli zaopatrywać ich w elektroniczne chipy. Zmiana ustawy w tej sprawie trafiła właśnie na biurko prezydenta. Kiedy na początku roku hodowcy dowiedzieli się, że znakowanie owiec i kóz kolczykami już nie wystarczy nie byli zadowoleni. Hodowla co roku przynosi mniejsze zyski, nie ma już dopłat do matek a zakup chipów to bardzo wysoki koszt. Zanim jednak ustawa zaczęła obowiązywać postanowiono ją zmienić.
Wojciech Wojtyra, Ministerstwo Rolnictwa - Ten eksport, który jest kierowany głównie do Włoch i Niemiec odbywa się w marcu i w kwietniu do tego czasu ustawa powinna być ogłoszona
Problem z elektronicznym znakowaniem owiec mają także hodowcy z innych krajów unii europejskiej, dlatego obowiązek wprowadzenia chipów odroczono o dwa lata.
Wojciech Wojtyra, Ministerstwo Rolnictwa - Jesteśmy zaliczani do krajów w których ten elektroniczny system identyfikacji i rejestracji owiec i kóz obowiązywałby tylko te zwierzęta, które są przeznaczone do handlu więc nie wszystkie.
Głównym źródłem dochodów dla hodowców jest eksport jagniąt, dlatego większość z nich będzie w przyszłości musiała znakować zwierzęta chipami. Na razie jednak obowiązują kolczyki. Przypominamy, że owce czy kozy powinny być oznakowane przed opuszczeniem gospodarstwa. Nie później jednak niż 180 dni od dnia urodzenia.