W ostatnich dniach na Słowacji wykryto obecność wirusa klasycznego pomoru świń. Problem w tym, że ponad 2,5 tysiąca świń, z zagrożonego terenu trafiło do dalszej hodowli na polskich fermach. Zwierzęta znajdują się już pod ścisłą kontrolą polskich służb weterynaryjnych. Część importowanych świń trafiła już do rzeźni.
Według krajowych służb weterynaryjnych, od 3 do 11 kwietnia, a więc w okresie największego ryzyka rozprzestrzenienia się wirusa, ze Słowacji przyjechało 9 transportów trzody chlewnej. Większość tuczników trafiła do trzech ferm, położonych w województwach łódzkim i lubelskim.
Janusz Związek, zastępca głównego lekarza weterynarii: te tuczarnie, w których się one znajdują, w tej chwili są pod ścisłym nadzorem inspekcji weterynaryjnej. Wszystkie otrzymały zakaz wywożenia świń ze swojego terenu – oczywiście z terenu tuczarni. Bez zgody powiatowego lekarza weterynarii nie może być nic wywiezione.
Przedwczoraj Komisja Europejska zdecydowała o wstrzymaniu eksportu świń ze Słowacji, do wszystkich państw Unii Europejskiej. Ma to zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa. Zdaniem polskich hodowców, ewentualne wykrycie go na naszych fermach, pogorszyłoby i tak już nieciekawą sytuację na krajowym rynku żywca.
Tadeusz Blicharski Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”: choroba jest bardzo groźna. Generalnie kończy się zamknięciem całych regionów. Uniemożliwieniem transportu zwierząt.
Wystąpienie zaledwie kilku ognisk choroby potrafi całkowicie wstrzymać obrót żywcem wieprzowym na terenie całego kraju.