Nawet po 300 złotych będą musieli zapłacić hodowcy trzody chlewnej za maszynkę do oznaczania zwierząt. Problem w tym, że na razie nikt takich urządzeń nie sprzedaje.
Już niedługo rolnicy za własne pieniądze będą zmuszeni zakupić specjalne aparaty do... tatuowania świń. Tymczasem w Skierniewicach ani też okolicznych miastach, zakup takiego sprzętu jest niemożliwy.
O tym, że każda krowa musi posiadać specjalny kolczyk identyfikacyjny, mówiło się już od dawna i w bardzo szybkim tempie zamierzenia te udało się zrealizować. Tymczasem okazuje się, że na krowach się nie skończy, a już niedługo przyjdzie czas na znaczenie trzody chlewnej. Zgodnie z przepisami unijnymi, każda świni będzie musiała być odpowiednio oznaczona. Na razie nie będą to jednak kolczyki, ale tatuaże – mówi Piotr Skierkowski, kierownik skierniewickiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Tatuaż będzie musiał zostać umieszczony za uchem każdego zwierzęcia, a wykonać go można tylko za pomocą specjalnego urządzenia. To natomiast rolnicy sami będą musieli sobie kupić. Kolczykowanie krów było opłacane z budżetu państwa, ale w przypadku świń obowiązek ten leży po stronie hodowców – podkreśla kierownik Skierkowski.
Jakby mało było samych wydatków, to oburzenie we wsiach powoduje także sam sposób tatuowania. Otóż każdy rolnik sam musi zabiegać o przyznanie numeru, a nie, jak w przypadku krów, czekać na pracowników agencji. Ci, którzy nie wywiążą się z obowiązku, narażą się na niemożność sprzedania wyhodowanych zwierząt.