Sołtys podgoleniowskiego Niewiadowa, właściciel krowy, u której wczesną wiosną stwierdzono pierwszy w województwie zachodniopomorskim przypadek BSE, pogodził się już z utratą stada - informuje "Kurier Szczeciński".
Całe stado (20 sztuk) poszło na rzeź, z gospodarstwa wywieziono nawet obornik, a zabudowania kilkakrotnie zdezynfekowano. Z dnia na dzień rolnik został bez środków do życia (prowadzi gospodarstwo nastawione na produkcję mleka). Był załamany, obawiał się o los swojego gospodarstwa. Teraz patrzy w przyszłość z optymizmem - podaje gazeta.
- Nie jest źle, dostałem odszkodowanie za zlikwidowane stado, w wysokości, która pokrywa straty. Powinno mi wystarczyć na zakup tej samej ilości bydła, o ile jego ceny nie pójdą za bardzo w górę. Mam zamiar nadal prowadzić produkcję mleka, bo w Niewiadowie nie da się hodować nic innego. Wieś jest otoczona łąkami, to wymarzone miejsce dla krów - powiedział nam rolnik. Wyniki badań innych zwierząt ubitego stada nie dały odpowiedzi na pytanie o źródło zakażenia. Prawdopodobnie był to przypadek tzw. spontanicznego zakażenia - informuje "Kurier Szczeciński".