Od zachodu powiało obniżkami. W Niemczech czy Holandii ceny elementów wieprzowych spadły średnio 0 5 eurocentów za kilogram. A wyjątkowo niski kurs euro jest dobrą zachętą dla kupujących. Sporo zakładów wspomaga się więc tańszym surowcem z zagranicy.
W naszych firmach położonych na zachodnich terenach Polski już widać tego efekty. Producenci żywca wieprzowego za kilogram tuczników dostają około 4 złotych. Zupełnie inna sytuacja panuje na wschodzie kraju. Tu przetwórcom cały czas psują szyki pośrednicy, którzy podkupują towar oferując nieco wyższe niż rynkowe ceny. I wysyłają tuczniki do Obwodu Kaliningradzkiego czy na Ukrainę.
Dlatego o obniżkach nie ma nawet co marzyć. Można przymierzać się jedynie do podwyżek - mówią z goryczą w zakładach mięsnych. Ale czy mają one jakikolwiek sens, skoro są tak duże problemy z zakupami odpowiednich ilości żywca wieprzowego? Kupujemy wszystko co ma ogon i uszy - przekonują przetwórcy i cały czas boleją nad jakością dostarczanych do punktów skupu świń. Mimo to ceny we wschodnim pasie sięgają 4 złotych 40 groszy za kilogram tuczników. Kiedy zmiana tendencji? W większości opinii świńska górka wyrośnie dopiero na początku przyszłego roku.
Średnie ceny tuczników w klasie R cały czas utrzymują się powyżej 5 złotych za kilogram. W większości zakładów to ceny stabilne przynajmniej od 3 tygodni. Na targowiskach bez większych zmian. Najtańsze prosięta oferowano na Podlasiu i w Świętokrzyskiem. Tam parę wyceniano na 200 złotych. Również na Podlasiu znaleźliśmy ceny maksymalne.