Niska opłacalność chowu trzody chlewnej w ub. roku spowodowała, że rolnicy zaczęli ograniczać liczebność stada. W marcu br. pogłowie świń było już o 7,6 proc. mniejsze niż rok wcześniej, a pogłowie loch prośnych uległo redukcji o 11,5 proc. Trendu spadkowego nie da się szybko zneutralizować, mimo rosnących cen skupu żywca wieprzowego. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej ocenia, że w końcu lipca br. nasze pogłowie trzody chlewnej obniżyło się do 16,8 mln szt., to jest o 10 proc. w stosunku do stanu sprzed roku.
Jest coraz mniej warchlaków i tuczników. Szacuje się, że w pierwszym półroczu br. produkcja mięsa wieprzowego wyniosła ok. 1080 tys. ton i była o 5 proc. mniejsza niż w analogicznym okresie 2003 r. W drugiej połowie br. nie należy się spodziewać więcej niż 960 tys. ton. Nastąpi podwojenie ubytku w skali roku, z 5 do 10 proc. O tym, że jesteśmy w „świńskim dołku” świadczy poziom cen skupu. W maju tego roku płacono rolnikom za kilogram tucznika średnio 4,06 zł, o 2 proc. więcej niż w kwietniu i o 32 proc. więcej niż przed rokiem. W czerwcu po trzech tygodniach średnia cena skupu wzrosła do 4,66 zł/kg. Była o 13 proc. wyższa niż w poprzednim miesiącu.
Konsumenci już odczuli spadkową fazę cyklu świńskiego. W maju ceny detaliczne mięsa wieprzowego były średnio o prawie 9 proc. wyższe niż przed rokiem. Później zjawisko drożyzny nasiliło się, bo przy malejącej podaży część surowca trafiła do zakładów przetwórczych w innych krajach UE. Stopniowo jednak polskie tuczniki, z uwagi na ich rosnące ceny, stały się dla unijnych importerów mniej atrakcyjne. Poza tym większość krajów członkowskich starej Unii ma wciąż zastrzeżenia do Polski, dotyczące zwalczania u nas choroby Ajeszky. I nie pozwala sprowadzać żywych świń. A półtusze wieprzowe nie bardzo się opłaca importować z naszych rzeźni.
Ceny skupu trzody chlewnej będą jeszcze rosły, ale wolniej. Najwyższy poziom osiągną prawdopodobnie w III kwartale br., kiedy cykliczny regres produkcji zbiegnie się w czasie z sezonowym spadkiem podaży (okres prac żniwnych). Najpoważniejszym hamulcem będzie ograniczona chłonność rynku krajowego. Statystyczna polska rodzina wydaje na żywność 27-28 proc. swoich dochodów. Nie stać ją, żeby za mięso płacić więcej. Będzie więc ograniczała konsumpcję. A zakłady mięsne chętnie zaimportują surowiec, jeśli tylko będzie on tańszy. W czerwcu br. już mieliśmy taką sytuację. Można było kupić w Danii wieprzowinę, płacąc 122 euro za 100 kg, podczas gdy w Polsce kosztowała ona wówczas w przeliczeniu na unijną walutę 139 euro/100 kg.
Znawcy produkcji zwierzęcej twierdzą, że przy obecnej strukturze i liczebności pogłowia trzody chlewnej pierwsze efekty zmiany koniunktury będą widoczne dopiero w drugiej połowie 2005 r. Być może jednak niższe ceny zbóż po żniwach w połączeniu z atrakcyjnymi cenami skupu żywca wieprzowego przyśpieszą nieco tempo wychodzenia ze „świńskiego dołka”. Takim symptomem zaczynającej się odbudowy pogłowia trzody chlewnej są rosnące ceny prosiąt. One już poszły w górę i w maju br. były o 30 proc. wyższe niż przed rokiem. W ostatnich kilku tygodniach jednak spadają i są bardzo zróżnicowane, wahają się od 90 do 150 zł za sztukę. Zobaczymy, jak się ukształtują w jesieni.