Zwalczanie choroby Aujeszkiego w Polsce - tak , ale bez poparcia Brukseli. Oznacza to, że pilotażowy program przeciwdziałania chorobie w lubuskiem, nie ma teraz dla Unii większego znaczenia. Sytuację mogłoby uratować uruchomienie programu na terenie całego kraju. Na to jednak nie ma pieniędzy. Polska jest jednym z niewielu państw Unii Europejskiej bez wdrożonego programu zwalczania choroby Aujeszkiego. Najbardziej tracą na tym hodowcy tuczników, nie mogąc sprzedawać żywca do krajów, które taki program prowadzą lub dawno już go zakończyły.
Tadeusz Blicharski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”: - Jeśli chcemy być cywilizowanym krajem i być w pierwszej piątce producentów żywności w Unii Europejskiej to nie możemy mieć takich zaległości. To jest po prostu karygodne.
Chodzi o 240 milionów złotych. Tyle zdaniem Polskiej Inspekcji Weterynaryjnej potrzeba na uruchomienie programu w całym kraju. Resort Rolnictwa rozkłada jednak ręce i mówi, że tyle pieniędzy nie znajdzie.
Dlatego pojawił się pomysł częściowego uruchomienia programu. Na to, nie zgadza się jednak Bruksela, która poinformowała, że częściowej walki z chorobą wspierać nie będzie.
Janusz Związek Główny Inspektorat Weterynarii: - Powiedziano nam, że cel jaki chce osiągnąć Polska przez wprowadzenie pilotażowego programu jest zbyt niewielki, żeby go wspierać z ramienia Komisji Europejskiej.
Dlatego nie ma co myśleć o zniesieniu ograniczeń w handlu żywcem z innymi krajami UE. Mimo braku poparcia Brukseli, Resort Rolnictwa zapowiada jednak stopniowe wdrażanie programu od 2008 roku.