Pasze drożeją a cena tuczników spadają – alarmują hodowcy świń. Jak tak dalej pójdzie wiele gospodarstw stanie na skraju bankructwa. Co w tej sytuacji proponuje rząd? Dopłaty do prywatnego przechowania wieprzowiny a później subwencje eksportowe. Ale zdaniem rolników to nie do końca rozwiąże problem.
To już drugie w tym roku załamanie na rynku żywca wieprzowego. Dlatego sytuacja hodowców trzody chlewnej nie jest do pozazdroszczenia.
Krzysztof Kowalski Popierzyn Górny: - W ciągu 2 tygodni cena spadła średnio w granicach 1,20 -1,30 na kilogramie tak że to jest poniżej kosztów opłacalności. Koszt jednego metra paszy jest w tej chwili w granicach 98 złotych licząc około 3 kilogramy na kilogram przyrostu to już jest poniżej kosztów.
Jedyne co w tej sytuacji mogą zrobić rolnicy to ograniczyć produkcję aby straty były jak najmniejsze. A najgorsze jest to, że nie ma innej drogi.
- W mojej sytuacji nie mogę chować bydła nie mam warunków chowam trzodę i na nic innego się nie mogę przestawić. – mówi Kowalski
Niektórzy jednak decydują się na bardzo drastyczne kroki.
Maria Szymankiewicz, Królewo: - Sytuacja na obecny dzień jest katastrofalna sięga dna. Ludzie wręcz wytracą świniaki. Prosiaki maciory jak się wyprosią to zakopują w dół po prostu i wyprzedają maciory tak żeby już dłużej tego nie ciągnąć.
Opłacalna cena za kilogram żywca zdaniem rolników powinna być co najmniej o złotówkę wyższa od obecnej.
Resort rolnictwa w tej sytuacji interweniował w Brukseli.
Jan Krzysztof Ardanowski wiceminister rolnictwa: - Komisja Europejska rzeczywiście przyznała że sytuacja jest kryzysowa i wyraziła zgodę na uruchomienie dopłat do prywatnego przechowalnictwa odpowiednie rozporządzenie już się ukazało i wchodzi w Zycie od 29 października.
Od tego momentu firmy będą mogły składać wnioski o dopłatę do każdego dnia roboczego przechowywania mięsa wieprzowego. Kolejny rodzaj wsparcia to tak zwane subwencje eksportowe.
- Komisja wyraziła zgodę że te skupione półtusze bardzo szybko by mogły uzyskać refundację jeżeliby trafiły na rynki trzecie. – dodaje Ardanowski.
Pytanie tylko czy te działania wystarczą? Rolnicy z rezerwą podchodzą do dopłat do przechowalnictwa. Ich zdaniem chłodnie już teraz są pełne a rząd nie panuje nad wypuszczaniem zapasów na rynek.
O unijne dopłaty starał się w Luksemburgu razem z urzędnikami z ministerstwa rolnictwa przedstawiciel wielkopolskich hodowców. Ich zdaniem to tylko połowiczny sukces.
Hodowcy domagają się od rządu między innymi wprowadzenia mechanizmu ustalania ceny rynkowej tuczników oraz przyspieszenia programu zwalczania choroby Aujeszkiego. W Wielkopolsce cały czas trwa rolniczy protest. Hodowcy oflagowali swoje gospodarstwa dziś podejmą decyzje co dalej.
6441462
1