Zaczął się grudzień i gorący czas na rynku mięsa. Na południu kraju już poszukują świń. Dlatego większość zakładów z tego rejonu żywiec skupuje tylko na własne potrzeby. Inaczej jest w centrum kraju, bo tu tuczników jest pod dostatkiem i gromadzenie zapasów na przedświąteczny handel odbywa się równolegle ze skupem interwencyjnym.
Podobnie jest na Kujawach. Niestety rolnicy nie mają jeszcze powodów do zadowolenia. Na wolnym rynku ceny są nawet niższe od agencyjnych. Większość zakładów płaci za tuczniki około 3 zł za kilogram. Ale wszystko jest jeszcze możliwe. Wystarczy, że rolnicy wstrzymają się ze sprzedażą tydzień lub dwa, a ceny mogą wzrosnąć jeszcze w grudniu – komentują przetwórcy. Na razie w magazynach odkładają się już zapasy podgardli i karczku. Dobrze sprzedają się za to szynka, schab, łopatka i chudy boczek.
Ten rok jest już drugim z rzędu, kiedy produkcja wieprzowiny gwałtownie rośnie. Wzrost podaży to zdaniem ekspertów główny powód niskiej opłacalności.
Zainteresowanie prosiętami na targowiskach nadal niewielkie. Ceny bardzo zróżnicowane. Od 100 zł za parę na Podlasiu do ponad 200 na Śląsku.