Amerykański koncern Smithfield Foods, w którego skład wchodzi Animex Agri nie będzie już dalej ubiegać się o pozwolenia na wybudowanie w okolicach Gołdapi pięciu tuczarni świń. Powiadomił o tym w oficjalnym liście skierowanym do burmistrza. Powodem są protesty zarówno ze strony przedstawicieli samorządu oraz rolników, jak i ekologów.
Animex Agri ma już w podgołdapskich wsiach trzy fermy tuczu trzody chlewnej, w których hoduje 12 tys. świń. Firma chciała jednak wybudować jeszcze pięć obiektów, każdy na 4,8 tys. sztuk. Łatwo policzyć, że w tej turystycznej i uzdrowiskowej gminie hodowano by aż 36 tys. świń. Przeciwnicy inwestycji podkreślali, że w takich chlewniach gromadzi się ogromna ilość gnojowicy. To zaś stanowi zagrożenie dla środowiska, a fetor odstraszałby turystów. Na to nie godzili się przedstawiciele samorządu gminy Gołdap, protestowali rolnicy i ekolodzy. Negatywną opinię wydał również wojewoda warmińsko-mazurski. Rolnicy natomiast podkreślali, że nie wytrzymają konkurencji tak ogromnych tuczarni. Stracą rynki zbytu. Warmińsko-Mazurska Izba Rolnicza, zwróciła się nawet z apelem o pomoc do Franca Fishlera, komisarza Unii Europejskiej d.s. rolnictwa. Po wielu miesiącach protestów, firma Animex Agri sama postanowiła zakończyć spór.
– Nie zamierzamy walczyć z całym światem - mówi Piotr Bolewski, dyrektor
gołdapskiego oddziału Animex Agri. - Trudno funkcjonuje się na terenie, gdzie są
sami wrogowie. Chcemy normalnie pracować i żyć.
Do burmistrza Gołdapi
wpłynęło ficjalne pismo. Przedstawiciele Animeksu informują władze gminy, że z
powodu nieprzyjaznych warunków i braku poparcia ze strony miejscowej ludności,
rezygnują z inwestycji. Zamierzają natomiast rozwijać kontrakty z rolnikami
indywidualnymi.
– Opór, jaki postawił samorząd gminny przeciwko zmasowanej produkcji trzody w uzdrowiskowej gminie, przyniósł rezultaty - mówi Marek Miros, burmistrz Gołdapi. - Uważam, że to przedsięwzięcie nie miało żadnych szans realizacji. Dobrze, że przedstawiciele Animexu w końcu to zrozumieli i zrezygnowali.