Mimo od wielu lat przeprowadzanej utylizacji odpadów zwierzęcych, obecnie zmieniają się przepisy dotyczące tego problemu. W ten sposób tworzy się nowa sytuacja dla rzeźni, mianowicie będą one musiały prowadzić segregację odpadów czyli tzw. niejadalnych produktów zwierzęcych.
W związku z tym wiąże się to z dużymi kosztami, które przez Duńczyków zostały oszacowane na 1,5 mln zł (dla dużych zakładów).
U nas zakłady są mniejszych gabarytów, więc i koszty będą mniejsze. Jednak Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dysponuje środkami finansowymi przeznaczonymi na zbieranie i przetwarzanie tych materiałów. Największe niebezpieczeństwo stanowią padłe przeżuwacze, ponieważ wiąże się z nimi zagrożenie przenoszenia prionów. One rutynowo powinny być poddane wszystkim badaniom weterynaryjnym w kierunku BSE. Dotyczy to przede wszystkim zwierząt, które ukończyły 24 miesiąc życia i padły.
Obowiązkiem pozbycia się tego materiału zebranego w gospodarstwie jest rolnik. Ale państwo przychodzi tu z pomocą z funduszami. ARiMR ma przeznaczone na ten cel 11 mln zł. Środki te zostaną wykorzystane na dopłaty dla rolników w bieżącym roku. Natomiast zbieraniem i przetwarzaniem padłych zwierząt zajmą się podmioty gospodarcze. Będą one również otrzymywać dopłaty z ARiMR. Obecnie na rynku polskim działa 67 firm utylizacyjnych, spośród których około 25 ma szansę na modernizację i przetrwanie w nowych warunkach.