Media w Wielkiej Brytanii próbują udowodnić, że polska wieprzowina jest dużo gorsza od angielskiej, bo w Polsce nie przestrzega się praw dobrostanu zwierząt.
Brytyjska telewizja angażuje nawet kulinarne sławy, które wmawiają konsumentom na Wyspach, że w Polsce produkuje się wieprzowinę w sposób niehumanitarny, ponieważ świnie hodowane są na cuchnących fermach, w ogromnym zagęszczeniu, w pomieszczeniach o słabej wentylacji, bez światła, obcina im się zęby i ogony.
Taką sama „relację" z fermy w Polsce przedstawiono w bardzo poczytnym „Daily Mail".
Jaki jest rzeczywisty powód tej medialnej akcji? Odpowiedź można znaleźć w sklepach, w których mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa robią zakupy i od pewnego czasu bardzo chętnie wybierają polską wieprzowinę. A sprzedaż tej, która została wyprodukowana w Wielkiej Brytanii spadła ostatnio o 40 proc.
To właśnie dlatego producenci brytyjskiej wieprzowiny uciekają się do wszelkich perswazji, łącznie z kampanią negatywną wobec obcych produktów, by przekonać rodaków do swojego mięsa.
No cóż, musimy bronić dobrego imienia naszych producentów i znakomitej jakości polskich wyrobów. Na wszystkich polskich fermach obowiązują te same przepisy sanitarne i weterynaryjne co w całej Unii Europejskiej.
Wielka Brytania ma wprawdzie ostrzejsze standardy, ale odstępstwa od normy zdarzają się tam zapewne tak samo często jak i w Polsce. Ale w obu przypadkach nie można dokonywać żadnych uogólnień. Warto jednak, na marginesie tej szkodliwej i nieuczciwej nagonki na szynki i pasztety z Polski zastanowić się nad tym, dlaczego my nie potrafimy skutecznie promować naszych produktów, dlaczego nie prowadzimy wielkich kampanii tematycznych, w które angażowałby się całe grupy producentów.
W dodatku już prawie dwa lata przymierzamy się do utworzenia Funduszu Promocyjnego, a zainteresowane strony nie mogą się w tej sprawie porozumieć.
8234538
1