Powiaty w Podlaskiem mają powołać zespoły, które ocenią skalę szkód w uprawach zniszczonych przez dziki - ustalono w piątek podczas negocjacji z protestującymi od czwartku przed urzędem marszałkowskim w Białymstoku rolnikami.
W negocjacjach z organizatorami protestu brali m.in. udział marszałek województwa Mieczysław Baszko oraz wojewoda podlaski Andrzej Meyer.
Jak poinformowała rzeczniczka marszałka Urszula Arter, ustalono, że wojewoda i marszałek zwrócą się do starostów o powoływanie takich zespołów, które ocenią rozmiar szkód na polach niszczonych przez zwierzynę łowną. "Raporty (...) będą nie tylko niezależną od szacunków kół łowieckich oceną rozmiaru powstałych szkód, ale również podstawą dla starostów o rozwiązanie umów z kołami łowieckimi, które nie wywiązują się z zapisów w nich zawartych" - wyjaśniła Arter. Chodzi o umowy dzierżawy terenów łowieckich.
Marszałek i wojewoda zaapelowali jednocześnie do starostów o kontrolę, czy koła łowieckie realizują swoje zobowiązania (np. realizowanie planowych odstrzałów, panowanie nad populacją zwierzyny łownej, zwiększanie planów łowieckich - jeśli jest taka konieczność); jeśli nie - umowy mają być "niezwłocznie" rozwiązywane.
Arter dodała, że na propozycje powołania zespołów zgodzili się zarówno protestujący rolnicy, jak też uczestniczący w negocjacjach starostowie białostocki i sokólski. To na terenie tych dwóch powiatów odnotowano jak dotąd przypadki wirusa ASF - afrykańskiego pomoru świń u dzików. Z powodu ASF przez jakiś czas nie można było polować na dziki, populacja tych zwierząt znacznie się rozwinęła. Z pozostałymi starostami wojewoda i marszałek mają rozmawiać w najbliższy poniedziałek podczas konwentu starostów.
Członek zarządu woj. podlaskiego Jerzy Leszczyński wyjaśnił PAP, że rozwiązanie umów dzierżawy z kołami łowieckimi oznacza w praktyce, że jeśli ani koło, ani Polski Związek Łowiecki nie użytkują już ostatecznie danego terenu, zobowiązania za szkody łowieckie przechodzą wówczas - zgodnie z prawem - na Skarb Państwa. "Wtedy szkody musi szacować urząd marszałkowski" - wyjaśnił Leszczyński. Zaznaczył, że droga do rozwiązywania takich umów "nie jest łatwa i prosta", ale jest to możliwe. Dotychczas rozwiązano jedną umowę na terenie powiatu sokólskiego, jest też wniosek o rozwiązanie umowy na terenie powiatu białostockiego. Umowę dzierżawy na dany teren można również zawrzeć z innym kołem łowieckim, które ze zobowiązywań się wywiązuje i - jak mówi Leszczyński - są chętni na dzierżawę. Już wcześniej wielokrotnie władze województwa podkreślały, że problem odszkodowań za szkody łowieckie rozwiąże dopiero oczekiwania zmiana ustawy o prawie łowieckim.
Rolnicy od czwartku protestują przed urzędem marszałkowskim. Jeden z organizatorów Paweł Rogucki powiedział PAP, że rolnicy akceptują wypracowane rozwiązania, ale czekają, by w poniedziałek zostało podpisane formalne porozumienie w tej sprawie, dlatego delegacja rolników przez sobotę i niedzielę zostanie pod urzędem.
Zespoły oceniające szkody w uprawach zniszczonych przez dziki działały w Podlaskiem jesienią 2014 r. - również powołano je po protestach rolników. Rolnicy narzekali, że koła łowieckie, które same oceniają szkody, zaniżają ich wartość, a dodatkowo nie mają pieniędzy na odszkodowania. Szkody wyceniono na 6,1 mln zł. Rolnicy dostali pomoc w takiej wysokości przyznaną przez rząd - w związku z ASF - bo tylko na tych terenach szkody oceniały niezależne zespoły.
Podlaska Izba Rolnicza wystąpiła w piątek z wnioskiem o ogłoszenie w Podlaskiem (na wniosek hodowców i producentów trzody chlewnej) stanu klęski żywiołowej ze względu na "ASF, szkody wyrządzane przez zwierzynę łowną" oraz o wypłatę rolnikom niezależnych rekompensat. Wniosek został skierowany do wojewody podlaskiego. Decyzję o ewentualnym ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej podejmuje Rada Ministrów.
Podlaskie jest jedynym jak dotychczas regionem w Polsce, gdzie występuje wirus ASF - afrykańskiego pomoru świń. Chorobę potwierdzono dotąd u ponad 110 dzików, były też trzy ogniska tej choroby u trzody chlewnej.
7282708
1