Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Norki straszą ludzi

27 listopada 2003

We wtorek, kiedy w całej Polsce obchodzono Dzień bez Futra, przedstawiciele myśliborskich instytucji dyskutowali w Gorzowie o... hodowli norek.

W województwach lubuskim i zachodniopomorskim istnieje kilkanaście ferm norek. Hodowcy, ale także przeciwnicy ferm, mówiąc o tym regionie używają często nazwy "Norkolandia”.

Spotkanie zorganizował Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych. Uczestniczyli w nim m.in. pracownicy starostwa powiatowego, Urzędu Miasta i Gminy oraz Zespołu Doradztwa Rolniczego z Myśliborza. Problem hodowli norek budzi w Myśliborzu szczególne zainteresowanie. Niedaleko Chłopowa, w gminie Myślibórz - wbrew woli lokalnej społeczności - ma powstać niebawem ferma na ponad 120 tys. sztuk norek.

Mieszkańców Chłopowa przeraża rozmiar hodowli. Za fermy giganty uznaje się bowiem już te, w które mają 20-50 tys. sztuk zwierząt. O podobnych obawach mówili na spotkaniu mieszkańcy woj. lubuskiego.

Zanieczyszczają środowisko
Andrzej Zoń z PZHiPZF przekonywał uczestników spotkania, że fermy w Polsce zagospodarowują rocznie około 90 tys. z 720 tys. ton wyprodukowanych odpadów.

- To prawda, że norki zjadają odpady drobiowo-rybne. Ale one same też są odpadami - mówił Krzysztof Matuszczak z gorzowskiej Inspekcji Ochrony Środowiska. - Przerażają nas wielkości tych ferm.

Pracownicy gorzowskiego starostwa zwrócili uwagę, że Polacy nie zyskują na hodowli norek. Liczba osób zatrudnionych na fermach jest niewielka, a skóry wyprawia się za granicą. Futrzarskie targi organizowane są w Mediolanie, Frankfurcie nad Menem, Salonikach czy Moskwie. - U nas zostaje to, co brudne - mówiła przedstawicielka gorzowskiego starostwa.

Zawodowy bandyta
Ucieczki norek z ferm to temat, który wzbudził szczególne zainteresowanie obecnych. O tym, że norki spotyka się na wolności przekonują myśliwi i leśnicy. Mówią oni także, że norka to zawodowy bandyta. Zwierzę zabija dla przyjemności. Zagraża ssakom, ptakom i rybom. Dlatego, przekonują, wokół ferm panuje cisza.

Zdaniem obecnego na spotkaniu Leszka Gacka z Instytutu Zootechniki w Chorzelowie, niewielu norkom udaje się przeżyć na wolności.

- Zwierzę, które ucieknie z fermy, prędzej zdechnie z głodu. Jest bowiem przyzwyczajone do codziennej porcji jedzenia - mówił Leszek Gacek. - Jeśli jednak przeżyje, może się zaadaptować do nowego otoczenia. Cisza wokół ferm to - według badacza - efekt odstraszania innych zwierząt odgłosami i zapachem.

Zdaniem prof. Andrzeja Frindta ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, ucieczkom norek można zapobiec przez przerobienie klatek. Leży to też w interesie hodowcy.

Protestują z zawiści?
Zaproszonemu przez związek hodowców gronu specjalistów najtrudniej było odeprzeć zarzut dotyczący zapachu z ferm. Ten kłopot mają też urzędnicy, wydający pozwolenia na budowę.

Zdaniem Andrzeja Zonia, przeprowadzone badania nie wykazały przekroczenia norm emisji szkodliwych gazów w odległości powyżej 50 metrów od fermy. Zdaniem naukowców, część ferm nie znajduje akceptacji wśród mieszkańców pobliskich wsi z zawiści, a nie dlatego, że ludziom przeszkadza zapach.

- Nie uniknie się zapachu - mówił Andrzej Frindt. - Odory z norek nie są jednak tak szkodliwe jak zapylenie, które występuje przy hodowli drobiu.

Co z obszarami chronionymi?
Ferma norek w Chłopowie ma powstać ok. 40 km od Parku Narodowego "Ujście Warty”. W bezpośrednim sąsiedztwie planowanego obiektu znajdzie się także 60-hektarowy, chroniony prawem użytek ekologiczny, a obok niego rezerwat przyrody i liczne strefy ochronne z ok. 70 gatunkami chronionych ptaków.

- W sąsiedztwie parków i rezerwatów nie powinny powstawać fermy - przyznawał zapytany o opinię na ten temat Andrzej Frindt.

Podobnego zdania była też Zofia Szykowska, kierownik myśliborskiego zespołu Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Koszalinie. - Jeśli w ramach programu rozwoju obszarów wiejskich opracowuje się mapę miejsc, które będą chronione, to fermy norek nie powinny na nich powstawać- mówiła Zofia Szykowska. - Brakuje jednak porozumienia w tej sprawie.

Zdaniem Stanisława Chorabika ze starostwa powiatowego w Myśliborzu, gminy nie mają pomysłu, gdzie lokalizować takie fermy. Czekają, aż miejsce wskaże im inwestor. Wtedy pojawiają się konflikty. - Ci, którzy dostają pozwolenie na uruchomienie fermy, nie zawsze przestrzegają przepisów dotyczących odpadów czy nawożenia- mówił Stanisław Chorabik.

W spotkaniu nie uczestniczyli ani starosta, ani burmistrz Myśliborza. Zabrakło na nim również przeciwników budowy ferm.

* * *

W Polsce zaczęto hodować lisy i norki w 1927 r. Rozwój produkcji skór nastąpił po wojnie i utrzymał się do lat 80. W kolejnym dziesięcioleciu padło wiele drobnych ferm, które były źle zorganizowane i wyposażone. Obecnie Polska zajmuje czwarte miejsce w Europie wśród krajów, gdzie hoduje się norki.

Jest też na trzecim miejscu w hodowli lisów. W całym kraju działa dziś ponad 1100 ferm zwierząt futerkowych. Przewiduje się, że w roku 2004 w Polsce wyhodujemy blisko milion norek i 250 tys. lisów.

(za Polskim Związkiem Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych)


POWIĄZANE

Z listu, który wpłyną do naszej redakcji ppr.pl dowiadujemy się, że epidemia cho...

ARiMR informuje o wydłużeniu okresu na uzyskanie certyfikatu QAFP lub QMP ułatwi...

27 czerwca 2024 r. ruszy nabór wniosków na inwestycje zapobiegające rozprzestrze...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę